środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 31

                                                         Rozdział 31

*Dwa tygodnie później*

Czuję się lepiej, tak jasne.
Z każdym dniem jest coraz gorzej.
Tracę wiarę na kolejny dzień.
To istna masakra !!!
Szkoda mi wiele dziewczyn które straciły swoje pierwsze dziecko.
A jeszcze lepsze jest to że jutro rano Zayn pożegna się ze mną!
Wyjeżdża w trasę, totalna załamka.
-Kochanie, spakowałeś wszystko ? zapytałam marnie.
-Taak - odkrzyknął Zayn z pokoju.
Stanęłam przed wielkim lustrem które znajdowało się w przedpokoju.
Wyglądałam gorzej niż szkielet !
Oczy podkrążone, a policzków brak, same kości policzkowe.
Wszystkie ubrania jakie miałam są w workach, dlaczego ?
dlatego że wszystko na mnie wisiało !
-Van, przestań. Mam dość patrzenia jak codziennie stajesz przed lustrem i płaczesz! dla mnie jesteś piękna o każdej porze ! Więc proszę chodź już spać - powiedział zasmucony Zayn
-Wiem że nie powinnam ale to.... - nie dokończyłam bo wybuchnęłam płaczem.
Zayn zwinnym ruchem wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka.
-Śpij skarbie. -pocałował i już chciał wstać, lecz go zatrzymałam.
-A ty gdzie idziesz ?
-Sprawdzę czy mam wszystko i wracam.
-Okeej, poczekam.
Leżałam może z 15 minut myśląc o tym co będzie dalej? Czy sobie poradzę bez Zayna ?
Dobrze że mam jeszcze Lily.
Siedząc tak i rozmyślając usłyszałam kroki po schodach. Wiedziałam że to Zayn.
-Oj, Van. Przecież mogłaś już pójść spać. Rano będziesz nie wyspana.
-Jak zawsze - odpowiedziałam marnie. - będe za tobą tęsknić.
-Ja też, księżniczko. - ostatnie zdanie powiedział zadziornie po to aby mnie rozweselić bo wiedział że wkurza mnie jak tak do mnie mówi.
Złapałam szybko za poduszkę po czym wymierzyłam w Zayna.
-Kocham cię - powiedział całując mnie namiętnie.
-Dzięki - powiedziałam ze śmiechem patrząc na obrażonego Zayna. Wreszcie był to ten dzień w którym się zaśmiałam!!!
Podniosłam się zwinnie z łóżka i objełam od tyłu Zayna.
-Ja ciebie też baaaardzoooo kocham ! - Powiedziałam to najszczerzej jak umiałam.
Po 30 minutach gadania z Zaynem doszliśmy do wniosku że idziemy spać ponieważ Zayn się nie wyśpi, a w samolocie to nie wiadomo jak z tymi dzikusami.
Ułożyliśmy się wygodnie i usypialiśmy powoli.
Leżąc na klatce piersiowej Zayna słyszałam jego bicie serca.
Biło one tak rytmicznie że zasnęłam szybciej.
Obudziło mnie coś.
Nie coś tylko ten głupi budzik.
popatrzyłam na Zayna, oczywiście budzik go nie obudził.
-Kochanie. - powiedziałam spokojnie. - Zayyynnn!!! - wydarłam się najgłośniej jak umiałam. Dobrze że mieszkamy sami.
-Już wstaje. jeszcze 5 minut.  - wymruczał zaspany.
-Idę robić śniadanie jak skończę ty masz być na dole umyty, ubrany i  gotowy.
-Co ? -zapytał rozbudzony.
-Kocham cię -powiedziałam po czym szybko wyszłam.
Postanowiłam zrobić naleśniki.
Gdy już skończyłam nałożyłam na talerz i szłam w kierunku stołu aby położyć talerz. W tym momencie wbiegł Zayn.
-zdążyłem !!!! -krzyknął szczęśliwy i dumny.
A ja zaczęłam się śmiać jak opętana. Zayn tylko staną i patrzył się jak na głupią.
-Chyba coś nie wyszło - powiedziałam śmiejąc się - masz koszulkę na lewą stronę ! -Dokończyłam dalej się śmiejąc. Zayn także się zaśmiał, lecz zaraz zdjął koszulkę naprężając przy tym wszystkie mięśnie. awww.
-Już- powiedział zakładając koszulkę na dobrą stronę.

*godzinę potem*

Jedziemy właśnie na lotnisko. Tam Zayn ma się spotkać ze wszystkimi.
Zostało jeszcze jakieś 5 minut drogi.
Gdy już dojechaliśmy, Zayn zaparkował samochód.
Wziął bagaże z bagażnika i oboje ruszyliśmy w stronę budynku.
w środku już czekali na Zayna. A samolot był już gotowy więc pożegnałam się z Zaynem. Oczywiście parę łez było ponieważ boję się że sobie nie poradzę bez niego
-Będę dzwonił.- powiedział do mnie całując moją szyję - ty także dzwoń.
-Będe- powiedziałam łapiąc tlen.
-Zayn, musimy iść - powiedział Harry.
-Idę. - powiedział łąpiąc za torby. - Kocham cię powiedział całując mnie przelotnie po czym poszedł.
-I znów jadą. - powiedziała El podchodząc do mnie.
-biedne my - zaśmiałam sie cicho.

*godzinę potem*

siedziałam już w domu i nie miałam co robić.
Nagle zadzwonił telefon.
Pewnie Zayn.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. To Lily.
-Halo?
-Hejj co tam u ciebie ? Nie odzywałam się ponieważ byłam u rodziców. Zayn mi mówił co się stało tak mi przykro że nie mogłam być obok ciebie.
-Stało się to co się stało trudno. -powiedziałam do słuchawki próbując nie płakać.
-dziś znów lecę do mojej rodziny w Meksyku, ciocia zmarła.
-Ojej, smutne. Pozdrów rodzine.
-Jasne. A teraz kończe bo zaraz mam odprawę na lotnisku. Kocham cię paaa - powiedziała po czym się wyłączyła.
po paru minutach zadzwonił drugi telefon to był Zayn.
-Hej kochanie, jak ci się leci  ?
-Wspaniale. A u ciebie jak ?
-Trochę nudy.
-To może idź do Lily.
-Ale Lily... - w sumie po co ma wiedzieć, a ja wreszcie sie wyluzuję sama. - już na mnie czeka w domu.
- O to fajnie. To nie przeszkadzam kocham cię, pa
-Ja ciebie też kocham.
Takimi słowami zakończyłam naszą rozmowę.
Czyli czas się zabawić?
Idę na imprezę !!!!!!!!!!

2 komentarze:

  1. Niesamowity rozdział *.* Życzę weny Zapraszam: maranor5story.blogspot.com r5ormaranostory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!
    A już myślałam, że Zayn nie będzie mieć trasy i wszystko będzie happy!
    Weny Ci życzę i do nn ;*

    Tosia xx

    OdpowiedzUsuń