niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 28

                                     Rozdział 28


***Oczami Vanessy***

Wstałam, i nie wiedziałam co się dzieję.
A no tak, to mój głupi telefon.
-Halo - zapytałam zaspana. Nawet nie wiem z kim mówię.
-Van?! - aha. już wiem chociaż nie chcę już wiedzieć.
-Tak, stało się coś ?
-Tak, zbieraj Iana i przyjedź do studio Paul będzie za niedługo.
-Okej.
Lekko wkurzona. Wstałam i zaczęłam budzić Iana.
-Kochanie... - zaczęłam cicho i spokojnie mówić. lekko go przy tym szturchając. -Kochanie - krzyknęłam mu do ucha a tez spadł z łóżka..... Na mnie.
-Ała- krzyknęłam ponieważ jego łokieć wbił mi się w brzuch.
-przepraszam. - powiedział zaspany Ian po czym wgramolił się na łóżko pomagając mi wstać.
-Po co mnie budziłaś ?
-Za jakieś 10 min mamy być w studiu.
-Upss... - powiedział szybko po czym juz go nie było .
-Sama zaczęłam się powoli zbierać.
Ubrałam na siebie zielone rurki, ponieważ dziś było chłodno i ponuro ale to oczywiste ponieważ to Londyn.
Ubrani zeszliśmy do przedpokoju aby założyć buty, i kurtki.
-Zajedziemy potem do Macdonalda ?- Zapytał Ian z miną smutnego pieska.
-Jak będziesz grzeczny- zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.
Wsiedliśmy do samochodu po czym w pośpiechu ruszyliśmy w stronę studia.
Przeszkodziły nam małe korki, no ale źle nie było.
Po 10 minutach dojechaliśmy wreszcie do studia.
Zapukaliśmy do wielkich metalowych drzwi po czym weszliśmy.
-Hej, Derek. Coś się stało ważnego że nas wzywasz tak rano ? - Zapytał Ian.
-Tak, stało się coś.
-A może powiesz co - powiedział zirytowany Paul.
-No więc serial miał wielką uwagę w telewizji dopóki... - Ze smutniał - Powstało wiele innych seriali które przebiły nasz. Więc niestety, ale będziemy musieli zdjąć z anteny serial.
-To smutne. - powiedziałam, lekko z irytacją. Może dlatego że już czasami miałam dość Derek'a.
-Panno Cogiel, czy ja właśnie usłyszałem irytację ? - Zapytał oburzony.
-Ależ skąd.- odpowiedziałam słodko a naprawdę myślałam ''Wal się pieprzony dziadzie ''
-To tyle, opuście mój gabinet - upss. chyba się za to wkurzył. - Wasze pieniądze za jakąś godzine powinny być na koncie bankowym.
We trójkę zjechaliśmy windą po czym pojechaliśmy do Maka a następnie  do mojego i Iana domu.
-Chłopaki ja jadę sobie do Lily. Zostanę u niej na noc, nie szalejcie za bardzo. - powiedziałam po czy poszłam pocałować Iana i przytulić Paula.
-Kocham cię - krzykną Ian gdy otwierałam drzwi wejściowe.
Wsiadłam szybko do samochodu ponieważ było zimno. I ruszyłam w stronę domu Lily.
Spojrzałam lekko do przodu i  zauważyłam że Lily idzie, zatrzymałam się koło niej po czym otworzyłam szybę.
-P odwieść panią ? - Zaśmiałam się.
-A chętnie.
I tak właśnie śmiejąc się całą drogę dojechaliśmy do domu Lily.

*Godzina około 22*
Jeszcze nie piłyśmy o kurdę!
-Podjedziesz ze mną do monopolowego?
- okej.W sumie możemy się przejechać b po ostatniej imprezie nie zostało mi nic alkoholu !
 -Okej tylko ubierz się cieplej, bo jest strasznie zimno na dworze.
-okej czekaj na mnie w samochodzie.
-A Lily! -Krzyknęłam za nią a ta stanęła na środku schodów.
-Tak?
-Musisz coś ze mną zrobiĆ !
 (...)
-już ? - dobijała się Lily do drzwi łazienki.
-Już minutkę - oznajmiłam po czym otworzyłam drzwi z płaczem.
-Boże, naprawdę ? - Powiedziała uradowana. - Bedę ciocią !!!! - Krzyknęła na cały dom.
A ja bardziej przytuliłam się do niej rycząc.
-Nie płacz, Ian jest opiekuńczy i bardzo ale to bardzo się ucieszy.  Wszystko się ułoży. Masz już 21 lat ! Kobieto ! (niech będzie te 21 xd) - powiedziała po czym mnie przytuliła mocniej
-Jak on na to zareaguje ?! - Powiedziałam szlochając.
-Nie wiem - powiedziała smutno. - Ale możemy to sprawdzić. ! - Krzyknęła radośnie. - a i ja prowadzę!.
Wsiadłyśmy w pośpiechu do auta Lily, po czym szybko nie zważając na prędkość jechałyśmy do moojego domu.
Gdy byłyśmy już pod domem jeszcze bardziej się popłakałam. Bałam się.
-Idź!  -pośpieszała mnie Lily.
-Pójdź ze mną prosze !
-No dobrze.
Weszłyśmy po cichu do domu, to co zobaczyłam było przerażające.
Puszki, butelki, kartony po pizzy itp. Wszystko na podłodze !
Z góry było slychać śmiechy. Więc razem z Lily weszłyśmy po cichu po schodoach.
To co zobaczyłam na dole to nic w porównaniu do tego!
Ian  goły z jakąś babą!
-Czy ciebie naprawde popierdoliło - wydarła się Lily. Ian z tą suką aż podskoczyli.
-Um.. Vanessa, to nie tak jak myślisz.
-Spierdalaj.- Powiedziałam wściekła.
-Wiedzisz co narobiłeś ? przez ciebie Van się denerwuje. - Wykrzykiwała Lily. - Przez ciebie może nawet poronić !
No kurwa ! Lily, ty i twój niewyparzony język.
-Co ? - Powiedział zszokowany Ian ubierając się. - Van? Czy to prawda?
-Niech ta głupia ździra wypierdala z tego domu, dla niej przedstawienie się skończyło! Masz 10 min żeby ogarnąć cały dom ale już ! - Wykrzyczałam wkurwiona na maksa. To jedyne co wymyśliłam aby zająć mu czas i spakować wszystkie rzeczy.
Udało mi się zmieścić w trzy torby. Więc szybko Lily zaniosła je do Bagażnika.
-Jestes popierdolonym skurwysynem ! - krzyczałam jak opętana. - obyś zdechł, spalił się utoną lub czymś podobne. Obyś zbrzydniał tak że żadna cię nie będzie chciała!
-Zrobił bym to dla ciebie, i tylko dla ciebie.
-Teraz to sobie to rób dla tej suki.
-Vanessa. -zaczął niepewnie. - Naprawdę jesteś w ciąży ?
-Tak, a wogóle nie powinno cię to obchodzić, dziecko nigdy nie pozna ojca. Tym bardziej ciebie.
-Vanessa nie możesz tak. ! Ja cię kocham. To było bo jestem pijany!
-I tak nagle teraz wytrzeźwiałeś ?  Daruj sobie. A i jeszcze jedno. Ja ciebie nie kocham.
Wykrzyknęłam po czym wybiegłam z domu i wbiegłam do samochodu cała zapłakana.
-Musze  stąd wyjechać !
-Nie !
-Dlaczego?
-a co ze mną ?
-Jedziesz ze mną !
-Ale tak  od razu?
-Tak, jedziemy do ciebie masz 20 minut na spakowanie a potem idziemy na pierwszy samolot gdzie kolwiek.
-Okej, ale nie wiem czy około 4 będą jakieś samoloty.
- Mogę wynająć. Derek dał nam wszystkie nasze pieniądze i tak jakoś się wzbogaciłam.
-łał. - wykrztusiła z siebie po czym zaparkowała pod swoim domem.

*Na lotnisku godzina 3:54*

Czekamy aż sprowadzą samolot na pas startowy.
Razem z Lily zamarzyłyśmy sobie Hiszpanie więc tam nasz samolot się skieruje.
Gdy samolot był już gotowy, wsiadłyśmy i czekałyśmy aż wsadzą nasze bagaże.
Gdy już wszystko zostało zrobione powoli się rozpędzaliśmy ku niebu. Aż w Końcu wzbiłyśmy się w góre tym wielkim ptakiem.
Wreszcie wolne od problemów !.

*4 tygodnie potem*

Razem z Lily, świetnie sobie żyjemy w hiszpani. Często chodzimy na plaże. Mamy piękny malutki i przytulny domek z basenem.
I czego więcej chcieć ?
A co do dzidziusia, rozwija się wspaniale.
Od czasu do czasu odwiedzam lekarza.
Nagle zadzwonił do mnie telefon. wstałam z ręcznika plażowego. i sięgnęłam do torebki po telefon.
-Halo ?  - byłam ciekawa kto to. Nie mogłam zobaczyć bo słońce raziło mi w wyświetlacz.
-Vanessa?  Tu Derek.  -a To ten zgred.
-Tak to ja. Coś się tało?
-Nie, ale mam wspaniałe wieści.
-Jakie?
-Serial wraca na antene ! - O mój boże tylko nie to.
-świetnie- powiedziałam mało entuzjastycznie.
-Jutro o godzinie 8 masz być w studiu.
-Ale w londynie ?!
-Tak.
-O boże. Jak ja jestem dalego od Londynu !
-Masz problem, jutro o 8 pa ! - no i rozłączył się dupek.
-Kto to był ? - zapytała opalająca się Lily.
-Derek.
-Co znów chciał. ?
-Mam ważne sprawy w Londynie, niestety muszę wrócić.
-A co się stało ?
-Serial wrócił na antene.
-Uuuu . Jadę z tobą
Spakowałyśmy tylko bagaż podręczny i pojechałyśmy na lotnisko.
W drodze załatwiłam dwa bilety i tak właśnie o to sposobem znów znajdziemy się w Londynie.

czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 27

                                              Rozdział 27

[pare tygodni później]

No więc moje życie obróciło się o 180 stopni.
Teraz aby wyjdę na ulicę zostaję obsypywana paparazzi !!!
Czasem się cieszę, a czasem chcę już odpocząć.
Jeśli chodzi o Lily, mamy świetne kontakty, zaprzyjaźniliśmy się we czwórkę wraz z Paul'em i Ian'em.
A pomiędzy mną a Ian'em coś zaiskrzyło.
Najpierw spacery, potem randki a potem ? heh, nie no żartuje.
Jestem z nim już od ponad 2 tygodni jak na razie jest nam dobrze i się nie kłócimy ale to się do końca okaże.
Mama rozpoczęła karierę, ''była menadżerką'' a teraz nie dość że jest menadżerką to jeszcze została modelką i projektantką ! Wszystkie media o niej piszą !
Wszystkie okładki gazet są mamy !
Wszędzie piszą rzeczy typu ,,Jak w pare tygodni zrobiła taką karierę ?!''
A tata ? Noc nowego oprócz paru nowych firmach.
Więc jakby to powiedzieć życie idealne.
Ułożyłam sobie mniej więcej życie, lecz nadal mam pustkę w sercu, może nie taką dużą ale ból pozostanie.
-Kochanie?!- Woła Ian z kuchni.
-Już idę - odkrzykuje odkładając laptopa.
Schodzę po schodach mojego a raczej naszego domu, tak kupiłam dom i postanowiłam aby Ian się do mnie wprowadził.
-Po co mnie wołałeś ?
-Zaraz spóźnimy się na wywiad.
-A no tak idę się już ubierać.
Po paru minutach byłam już gotowa do wyjścia.
Wyjechaliśmy moim samochodem z posiadłości, po czym skierowaliśmy się w stronę studia w którym miał odbyć się wywiad.

***Oczami Zayna.***

Och...
Kolejny męczący dzień.
Zaczynamy kolejną trasę koncertową.
Mamy dużo prób i w ogóle męczące dni.
'puk-puk' Rozległo się po pokoju.
-Proszę. -odpowiedziałem obojętnie.
-Jesteś głodny  ?  - Zapytał Liam - Jak tak to szybko bo Nial wszystko zje. -ostrzegł.
-Nie nie jestem głodny. - powiedziałem już zmęczony.
-Zayn - Zaczął niepewnie. -Martwimy się o ciebie Wcale nie chcesz jeść, tym bardziej gadać z nami, już nie jest jak kiedyś.
-Już nigdy nie będzie jak kiedyś. -powiedziałem cicho.
-Zayn, Zayn, Zayn. Dobrze o tym wiesz i powinieneś się pogodzić tym bardziej że ona już się pogodziła. Ma chłopaka zamieszkała z nim, inaczej mówiąc, Zaczęła żucie od nowa, zapełniła pustkę, chyba na ciebie też pora.
-Ty nie wiesz na to jest pora kurwa.To ja będę decydował !!!! -wydarłem się na cały dom.
-Przemyśl - odpowiedział obojętnie i wyszedł zamakając cichutko drzwi.
Wkurwiony na maksa, włączyłem telewizor i przełączając kanały natknąłem się na wywiad z Vanessą <3 i Tym przydupasem !!!
Wyglądała na taką szczęśliwą przy nim.
A gdy była ze mną była zmartwiona. Bała się.
To troche moja wina a trochę tego jebanego Justinka !
Patrzyłem na nią taki zadowolony lecz gdy się śmiała z nim normalnie się gotowałem !!!
No ale cóż nic nie zrobie.
Znów wkurwiony zeszłem na dół i kierowałem się ku wyjściu.
-Znowu idziesz się najebać ? - Zaczął zdenerwowany Hazz.
-Nie twój jebany interes.
powiedziałem po czym wyszłem trzaskając drzwiami.
Tak właśnie wyglądają nasze rozmowy od roku.
Jeśli dalej tak będzie One Direction albo będzie bez 'Zayna' albo w ogóle zniknie z show biznesu.
Szybkim krokiem ruszyłem w stronę jakiegoś klubu.
Zawsze szłem się najebać jak byłem wkurzony, to mi pomagało.


wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 26

                                                           Rozdział 26

-Lily... -wahałam się i to strasznie. - To ja jestem tą dziewczyną... - Teraz już nie wytrzymałam napięcia, wypuściłam wszystkie łzy które miałam pod powiekami, a było ich tam sporo...
-N..Naprawdę ? - Słyszałam w jej głosie nutkę wściekłości ale i załamania.
Bez żadnych słów podeszła do mnie i się przytuliła, po 10 minutach płakania, zaczęłyśmy normalnie rozmawiać.
-Czyli to na tobie chciał się zemścić ? - Zapytała ciekawa.
-Widocznie. - powiedziałam smutna -  Lily, a czy on cię bił ?
Lily zakłopotana nie patrzyła mi się w oczy, ty;lko wszędzie indziej.
-Y.. Tylko jak coś źle zrobiłam, um.. na przykład coś wylałam ale to leciutko, y.. To raczej takie trzepnięcie... - była strasznie zakłopotana, nie wiedziała gdzie patrzeć, w sumie nie dziwie się jej, sama kiedyś tak mówiłam jak przyjaciółki się pytały czy mnie bije. Nie jest się łatwo przyznać czy ktoś cię bije. Tym bardziej boi się reakcji, JEGO, jak by się dowiedział że się komuś zwierzam...
-Popatrz mi w oczy i powiedz to... - Popatrzyła na mnie zdziwiona, bała się.
-Nie, nie mogę - jej łzy nie wytrzymały pod powiekami, wyleciały z wielką prędkością. - Lily, Nie płacz, wiem jak to jest, w Polsce jak z nim byłam dostawałam za nic... Zawsze sobie mówiłam ,,Życie to nie bajka'' Księżniczką nie byłam więc musiałam się przyzwyczaić do takiego traktowania. Aż w końcu wyjechałam, lecz nie myślałam że za mną pojedzie.
-We dwie mamy złe przeżycia związane z nim.
-Takie życie...
Spojrzałam na zegarek na którym właśnie wybiła 14:30, Kurwa!
Miałam zadzwonić na te przesłuchanie !
-Lily, ja musze lecieć,przepraszam, mam sprawy do załatwienia - zaczęłam się zbierać w pośpiechu.
-Odwieść cię ?
-Jak byś mogła.
-Jasne.
-Lily, podasz mi numer telefonu ?
-Jasne, daj telefon napisze ci a ty szybko załóż te buty - podałam jej szybko telefon i zaczęłam nerwowo wkładać baleriny.
-już - powiedziała Lily, podając mi telefon. Szybko otwierając drzwi wejściowe, złapałam za torebkę i wyszłam nim się obejrzałam byłyśmy już we dwie w samochodzie, podałam jej adres do mojego domu.
Gdy byłyśmy pod domem zobaczyłam czyiś samochód. Trochę się zdziwiłam.
-Wejdź ze mną, i przy okazji życz mi powodzenia. -Zaśmiałam się, ponieważ Lily nie wiedziała co powiedzieć, nie wiedziała o co mi chodzi.
Bez innych słów wyszłam z auta Lily i poszłam w stronę wejścia.
Drzwi do domu były otwarte, a jak się weszło było czuć zapach obiadu.
weszłam do kuchni i zobaczyłam Anne przygotowującą jedzenie.
-Dzień dobry Anno - Anna uśmiechnęła się do mnie odpowiadając, po czym wzięła się za dalsze przygotowywanie.
-Vanessa ! - Krzyknęła Lily z przedpokoju, w ogóle o niej zapomniałam.
- już idę - odkrzyknęłam
-Przepraszam zapomniałam o tobie. - zaczęłam się tłumaczyć
-Dzięki - powiedziała Lily oburzona śmiejąc się.
-A teraz chodź do salonu zaraz będzie obiad a nie chce jeŚĆ sama.
-okej, ale zapomniałaś zabrać zakupów z samochodu więc przyniosłam ci je. - powiedziała podając siatki.
-Dziękuje. - powiedziałam i poszłam do kuchni aby je zanieść i powiadomić Anne o jeszcze jednym nakryciu dla gościa.
Gdy już zrobiłam co miałam zrobić poszłam do salonu gdzie siedziała już Lily i patrzyła coś na telefonie.
-Lily, teraz to na prawdę życz mi powodzenia. - znów zaczęłam się śmiać z jej nieogarnięcia.
Złapałam za telefon i wybiłam numer telefonu z kartki którą miałam w kieszeni spodni.

Nie patrzcie na napis xD
[rozmowa telefoniczna]

-Dzień dobry, ja chciałabym się zapytać o ten casting do nowego serialu, kiedy on będzie i czy jest wogóle aktualny.
-Tak jest aktualny, a casting jest... proszę poczekać sprawdzę.
-Dobrze.
-No więc jest za 15 minut w studiu.
-Co ? ! 15 minut ?
-Tak, jeżeli pani chcę w nim wziąść udział niech pani się pośpieszy.
-um... Dobrze do widzenia.
-Do widzenia.

[koniec rozmowy telefonicznej]                   
-Cholera, Lily pakuj manatki musisz mnie podwieść do studia. Szybko!
-Ok  ja czekam w samochodzie.
Szybko złapałam torbe, butelke wody, telefon i klucze w razie jak Anna by poszła do domu.

 -Anno, ja musze pilnie wyjść obiad sobie odgrzeje, przepraszam. Paa  -krzyknęłam w pośpiechu i wyszłam.
Byliśmy już nie daleko studia a zostało 5 minut.
Patrze a tu korek na 5 km w panice złapałam za torbę i wybiegłam z samochodu.
-Dojdziesz do mnie - tylko tyle udało mi się wykrzyknąć do Lily.
Została minuta, jestem pod studiem. wchodzę do holu i ide do wielkiego biurka za którym siedza 3 panie.
-Gdzie jest casting do nowego serialu?
-5 piętro - odpowiada jedna z nich.
-Dziękuje -rzuciłam w pośpiechu.
Wcisnęłam guzik do windy. a winda nie przyjeżdża !
Pobiegłam szybko na schody pożarowe.
Gdy byłam już na 5 piętrze zobaczyłam nie dużą grupkę ludzi.
Od jednych dziewczyn słyszałam, jak gadają o tym że reżyser się spóźnił, o jak dobbrze !
Nie myśląc o iczym wpadałam na kogoś. No super już druga osoba na która dziś wpadłam
-Boże, znów na kogoś wpadłam, przepraszam- powiedziałam patrząc na jakiegoś chłopaka.
-To moja wina, sorki. Po prostu się stresuje.
-Uwierz mi ja też  -uśmiechnęłam się
-Ian jestem.
-Vanessa
-Miło mi - powiedział uwodzicielsko po czym pocałował moją dłoń.
-Wszyscy na którzy przyszli na casting zapraszam tutaj. - zawołał jakiś pan chyba reżyser.
-No to połamania nóg Ian'ie - powiedziałam cwaniacko.
-Tobie także Vanesso. -Obydwoje zaczeliśmy się śmiać.
[godzinę potem]
Moim zdaniem poszło mi bardzo dobrze.
Każdy już wyszedł oprócz jakiegoś chłopaka, mnie i Iana.
-Panno Cogiel, Panie Somerhalder i Wesley zapraszam jeszcze do mnie.
Niepewnie weszliśmy do pomieszczenia pełnego kamer fleszy i aparatów.
-Bez wahania chcę powiedzieć że dostaliście 3 główne role - wykrzyknął - Gratuluję !
Co ?! co ja właśnie usłyszałam ? Jezuu !!!
Zaczęłam skakać i piszczeć.
Nie wiedziałam co się dzieje aż z wrażeń przytuliłam się do Ian'a.

-Um... - zająkałam się zakłopotana. - przepraszam.
-Nic się nie stało. - uśmiechną się pięknie.
-No więc plan pracy i scenariusze wyśle wam na E maila a teraz idźcie to oblać!!!
-Dziękujemy - powiedział chłopak obok.
Wyszliśmy wszyscy ze studia.
-Zaczekaj. -krzyknęłam do odchodzącego chłopaka. -Jestem Vanessa a to Ian - wskazałam na Ian'a- Warto się chyba poznać skoro będziemy razem grać.
-Jestem Paul.
-Chłopaki. - zaczęłam niepewnie - może pódziemy to oblać do mnie  ? Będzie razem z nami moja nowa przyjaciólka Lily.
-Ja mam czas.
-Ja także.
okej zadzwonie do niej i zapytam gdzie jest.
Gdy już znalazłam Lily,przedstawiłam ją chłopakom po czym pojechaliśmy do mnie.
Wyjęłam z piwniczki alkochol i zaczeliśmy ''oblewać''
aż w końcu film się urwał...



piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 25

                                                     Rozdział 25

Wzięłam koszyk i zaczęłam spacerować po sklepie w poszukiwaniu produktów.Nagle wpadłam w kogoś, upadłam na ziemię a koszyk z produktami upadł na ziemię.
Ah, jak zwykle nie patrze tylko ide jak ślepa!
Podniosłam się i spojrzałam na kogo wpadłam była to dziewczyna, z pięknymi oczami, figurą i włosami, sama bym chciała tak wyglądać.
-Um.. przepraszam łamaga ze mnie. - powiedziałam lekko zmieszana.
-To jest nas dwie - zaśmiała się - Jestem Lily.
-Vanessa.
-Chodź pomogę ci zebrać te produkty.
-okej
gdy zebrałyśmy rzeczy poszłyśmy we dwie do kasy, każda z nas zapłaciła za swoje zakupy.
-Może wpadniesz do mnie na kawę ? -zapytałam niepewnie w końcu nie zaprasza się od tak nieznajomych do domu. - Mam wolny dom - zaśmiałyśmy się głośno.
-Jasne, chętnie wpadnę. - powiedziała śmiejąc się - tylko że najpierw muszę zawieść zakupy do domu, może pojedziesz ze mną ?
-W sumie nie mam nic do roboty.
-okej to chodź.
Wsiadłyśmy do jej samochodu, nie wiem jaki to był nie znam się na markach ale był naprawdę piękny.
Wysiadłyśmy pod jej wielkim domem, miał basen i 2 piętra. Był biały i miał dużo okien.
Chciałabym w takim mieszkać.
Szłam powoli przez chodnik prowadzący do drzwi wejściowych.
Będąc już koło drzwi poczekałam aż Lily otworzy drzwi i wejdziemy.
Gdy weszłyśmy do jej domu zaniemówiłam!
Tam było tak pięknie.
-Jej. Pięknie tu. Sama mieszkasz? - zapytałam z ciekawości.
-Teraz już tak.
-A czemu ''już teraz'' ?
-Najpierw mieszkałam z mamą a potem ona umarła na raka, później zamieszkałam z moim chłopakiem ale okazało się że nie jest tym za kogo go uważałam. - powiedziała smutno - Chodź zostaniemy u mnie to opowiem ci.  - uśmiechnęła się słabo i weszła do salonu aby przejść do kuchni. Poszłam za nią i poczekałam aż wypauje zakupy.
-Chcesz kawę czy herbatę ?
-Poproszę kawę
-okej już wstawiam wodę, idź włącz sobie TV a ja zrobię przekąski.
-Ok.
Weszłam do salonu i usiadłam wygodnie na kanapie, złapałam za pilota i zaczęłam przeskakiwać z kanału an kanał aż w końcu znalazłam Mamę !!!
To był jakiś wywiad na żywo ! Nic mi o żadnym wywiadzie nie wspomniała !
-już jestem - powiedziała Lily odkładając jakieś ciastka i paluszki na stół. - kawa będzie za minutkę  - powiedziała radosna. - O, Marta Shreet, teraz jest menadżerką Cary Delevingne <nie wiem jak się odmienia xd>
-Hah, Lily. - powiedziałam powstrzymując śmiech. - To moja macocha - wybuchłam śmiechem.
-Ups. - sama zaczęła się śmiać.
- Czy możemy chwile to obejrzeć ?
-Jasne, sama chętnie posłucham . - powiedziała spokojnie. - O cholera, kawa ! - powiedziała już mniej spokojnie i pobiegła.

<w cudzysłowowy będzie rozmowa :) >

,,-No więc marto, czy teraz wyobrażasz sobie życie bez twojej przybranej córki ? -Redaktor
-Nie Bardzo się do niej przywiązałam . - Mama.
-A nie myślałaś o tym aby mieć swoje dziecko ? Jesteś bardzo młoda i piękna a moim zdaniem dziecko nie powinno ci popsuć kariery ale tylko ją wzmocnić. Więc? -Redaktor.
 

-Wiesz Rich, to nie jest tak że ja nie chce. To po prostu inna sprawa, niektóre kobiety tak mają że nigdy nie usłyszą płaczu swojego własnego dziecka i właśnie ja jestem jedną z tych matek, przykro mi że nie można pomóc sobie a także innym. To smutne - Mama
-Bardzo przepraszam Marto, nie chciałem cię urazić. - Redaktor
-Spokojnie Rich, tylko mnie wzmocniłeś, będę walczyć, pomyślałam nad jakąś agencją dla matek które nie mogą mieć dzieci, gdy tylko znajdę czas postaram się zająć tym planem. -mama
-Okej, życzę ci powodzenia Marto, mam nadzieję że ci się uda. A teraz żegnamy się z państwem widzimy się jutro a naszymi gośćmi są One Direction !!!! -redaktor ''


O nie ! Szybko łapiąc za pilot wyłączyłam telewizor.
-Bardzo cię przepraszam ale wylała mi się kawa i musiałam zrobić nową, Dużo przegapiłam ? - zapytała patrząc na mnie - em... czego wyłączyłaś telewizor ?
-No bo się już skończyło. - uśmiechałam się słabo ale chyba to nie pomogło.
-Coś się stało?  -zapytała z troską
-Nie, nic się nie stało - uśmiechnęłam się szczerze
-No to dobrze. - także się uśmiechnęła - miałam ci opowiedzieć o mnie. - zaczęła niepewnie. - nie ma w moim życiu nic ciekawego ale wydajesz się być osobą która rozpowie każdemu.
-No co ty, nawet nie mam komu powiedzieć - zaśmiałam się słabo
-To tak jak ja - powiedziała smutno. - Okej no więc jak mówiłam mama zmarła na raka, a chłopak z którym mieszkałam nie bym tym za którego uważałam... Miał na imie Justin... - i tu zrobiła przerwę a mi się zrobiło słabo, a może ja już mam jakieś myśli moze to tylko ktoś ma tak samo na imie.. - Wsadzili go do więzienia bo uprowadził ludzi i do tego sławnych aby się zemścić na dziewczynie. Szkoda mi tej dziewczyny. Podobno potem ta dziewczyna zapadła w śpiączkę, nigdy jej nie widziałam ale gdybym ją spotkała, to bym ją przeprosiła a zarazem podziękowała. Podziękowała za
to że dzięki niej dowiedziałam się jaki był Justin. a przeprosiła za to że to przez człowieka obok którego się budziłam została skrzywdzona. - wreszcie skończyła, miałam pełno łez pod powiekami.- Vanessa wszystko w porządku ?
-Lily... -wahałam się i to strasznie. - To ja jestem tą dziewczyną...