piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 25

                                                     Rozdział 25

Wzięłam koszyk i zaczęłam spacerować po sklepie w poszukiwaniu produktów.Nagle wpadłam w kogoś, upadłam na ziemię a koszyk z produktami upadł na ziemię.
Ah, jak zwykle nie patrze tylko ide jak ślepa!
Podniosłam się i spojrzałam na kogo wpadłam była to dziewczyna, z pięknymi oczami, figurą i włosami, sama bym chciała tak wyglądać.
-Um.. przepraszam łamaga ze mnie. - powiedziałam lekko zmieszana.
-To jest nas dwie - zaśmiała się - Jestem Lily.
-Vanessa.
-Chodź pomogę ci zebrać te produkty.
-okej
gdy zebrałyśmy rzeczy poszłyśmy we dwie do kasy, każda z nas zapłaciła za swoje zakupy.
-Może wpadniesz do mnie na kawę ? -zapytałam niepewnie w końcu nie zaprasza się od tak nieznajomych do domu. - Mam wolny dom - zaśmiałyśmy się głośno.
-Jasne, chętnie wpadnę. - powiedziała śmiejąc się - tylko że najpierw muszę zawieść zakupy do domu, może pojedziesz ze mną ?
-W sumie nie mam nic do roboty.
-okej to chodź.
Wsiadłyśmy do jej samochodu, nie wiem jaki to był nie znam się na markach ale był naprawdę piękny.
Wysiadłyśmy pod jej wielkim domem, miał basen i 2 piętra. Był biały i miał dużo okien.
Chciałabym w takim mieszkać.
Szłam powoli przez chodnik prowadzący do drzwi wejściowych.
Będąc już koło drzwi poczekałam aż Lily otworzy drzwi i wejdziemy.
Gdy weszłyśmy do jej domu zaniemówiłam!
Tam było tak pięknie.
-Jej. Pięknie tu. Sama mieszkasz? - zapytałam z ciekawości.
-Teraz już tak.
-A czemu ''już teraz'' ?
-Najpierw mieszkałam z mamą a potem ona umarła na raka, później zamieszkałam z moim chłopakiem ale okazało się że nie jest tym za kogo go uważałam. - powiedziała smutno - Chodź zostaniemy u mnie to opowiem ci.  - uśmiechnęła się słabo i weszła do salonu aby przejść do kuchni. Poszłam za nią i poczekałam aż wypauje zakupy.
-Chcesz kawę czy herbatę ?
-Poproszę kawę
-okej już wstawiam wodę, idź włącz sobie TV a ja zrobię przekąski.
-Ok.
Weszłam do salonu i usiadłam wygodnie na kanapie, złapałam za pilota i zaczęłam przeskakiwać z kanału an kanał aż w końcu znalazłam Mamę !!!
To był jakiś wywiad na żywo ! Nic mi o żadnym wywiadzie nie wspomniała !
-już jestem - powiedziała Lily odkładając jakieś ciastka i paluszki na stół. - kawa będzie za minutkę  - powiedziała radosna. - O, Marta Shreet, teraz jest menadżerką Cary Delevingne <nie wiem jak się odmienia xd>
-Hah, Lily. - powiedziałam powstrzymując śmiech. - To moja macocha - wybuchłam śmiechem.
-Ups. - sama zaczęła się śmiać.
- Czy możemy chwile to obejrzeć ?
-Jasne, sama chętnie posłucham . - powiedziała spokojnie. - O cholera, kawa ! - powiedziała już mniej spokojnie i pobiegła.

<w cudzysłowowy będzie rozmowa :) >

,,-No więc marto, czy teraz wyobrażasz sobie życie bez twojej przybranej córki ? -Redaktor
-Nie Bardzo się do niej przywiązałam . - Mama.
-A nie myślałaś o tym aby mieć swoje dziecko ? Jesteś bardzo młoda i piękna a moim zdaniem dziecko nie powinno ci popsuć kariery ale tylko ją wzmocnić. Więc? -Redaktor.
 

-Wiesz Rich, to nie jest tak że ja nie chce. To po prostu inna sprawa, niektóre kobiety tak mają że nigdy nie usłyszą płaczu swojego własnego dziecka i właśnie ja jestem jedną z tych matek, przykro mi że nie można pomóc sobie a także innym. To smutne - Mama
-Bardzo przepraszam Marto, nie chciałem cię urazić. - Redaktor
-Spokojnie Rich, tylko mnie wzmocniłeś, będę walczyć, pomyślałam nad jakąś agencją dla matek które nie mogą mieć dzieci, gdy tylko znajdę czas postaram się zająć tym planem. -mama
-Okej, życzę ci powodzenia Marto, mam nadzieję że ci się uda. A teraz żegnamy się z państwem widzimy się jutro a naszymi gośćmi są One Direction !!!! -redaktor ''


O nie ! Szybko łapiąc za pilot wyłączyłam telewizor.
-Bardzo cię przepraszam ale wylała mi się kawa i musiałam zrobić nową, Dużo przegapiłam ? - zapytała patrząc na mnie - em... czego wyłączyłaś telewizor ?
-No bo się już skończyło. - uśmiechałam się słabo ale chyba to nie pomogło.
-Coś się stało?  -zapytała z troską
-Nie, nic się nie stało - uśmiechnęłam się szczerze
-No to dobrze. - także się uśmiechnęła - miałam ci opowiedzieć o mnie. - zaczęła niepewnie. - nie ma w moim życiu nic ciekawego ale wydajesz się być osobą która rozpowie każdemu.
-No co ty, nawet nie mam komu powiedzieć - zaśmiałam się słabo
-To tak jak ja - powiedziała smutno. - Okej no więc jak mówiłam mama zmarła na raka, a chłopak z którym mieszkałam nie bym tym za którego uważałam... Miał na imie Justin... - i tu zrobiła przerwę a mi się zrobiło słabo, a może ja już mam jakieś myśli moze to tylko ktoś ma tak samo na imie.. - Wsadzili go do więzienia bo uprowadził ludzi i do tego sławnych aby się zemścić na dziewczynie. Szkoda mi tej dziewczyny. Podobno potem ta dziewczyna zapadła w śpiączkę, nigdy jej nie widziałam ale gdybym ją spotkała, to bym ją przeprosiła a zarazem podziękowała. Podziękowała za
to że dzięki niej dowiedziałam się jaki był Justin. a przeprosiła za to że to przez człowieka obok którego się budziłam została skrzywdzona. - wreszcie skończyła, miałam pełno łez pod powiekami.- Vanessa wszystko w porządku ?
-Lily... -wahałam się i to strasznie. - To ja jestem tą dziewczyną...

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :)
    Zapraszam do siebie: http://secrets-love-and-death.blogspot.com/
    PS: Dobrze by było gdybyś usunęła kody przy dodawaniu komentarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Z-A-J-E-B-I-S-T-Y rozdział :D
    Zapraszam do mnie:
    http://nadzieja-jestzawsze.blogspot.com/2014/06/rozdzia-30.html
    http://przypadek-niesadze.blogspot.com/2014/06/rozdzia-11.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały ! <3 ~ Zuza

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, super, super! Proszę o następny jak najszybciej! PS To ja Klaudia z fb ;*

    OdpowiedzUsuń