czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 24

                             Rozdział 24

#Rano#

Wstałam wypoczęta i bardziej szczęśliwa.
Przypomniałam sobie o szkole.                  
W sumie to miałam prawo ''zapomnieć'' po tylu problemach.
Został mi ostatni rok więc chyba sobie wynajmę jakieś domowe nauczanie.
Ale dobra tym zajmę się potem.
Chcąc zabrać szlafrok powieszony na krześle biurkowym zobaczyłam kartkę.
No takk... Przecież miałam zadzwonić do tego reżysera.
ok no to zadzwonię około godziny hmm... może 13.
Czyli mam jeszcze 2 godziny na prysznic śniadanie i ogólne ogarnięcie.
Zeszłam na dół do kuchni a tam Mama robiła strasznie szybko naleśniki gdy mnie zobaczyła szeroko się uśmiechnęła.
-Hej mamo.
-Cześć jesteś głodna ?
-Bardzo - uśmiechnęłam sie do niej szeroko.
-słuchaj to ostatnia partia naleśników możesz ją dokończyć bo Anna <nie pamiętam jak nazwałam tą ich sprzątaczko/kucharke sorki xd> musiała załatwić jakieś sprawy.
-Okej a gdzie się tak śpieszysz? - zapytałam z ciekawości.
-Aaaa zapomniałam ci powiedzieć dostałam pracę jako menadżer jednej z najsławniejszych modelek, teraz często nie będzie mnie w domu a z tatą wiesz jak jest, ciagle gdzieś musi jechać.
-Czyli hata wolna ? -zaśmiałam się.
-Mam nadzieję że to był żart. - powiedziała lekko poważnie a lekko z humorem.
-Się zobaczy, ha ha ha
-Vanessa -skarciła mnie mama. - a ty co taka w humorze ?
-Jak jestem w nie humorze to źle jak jestem w humorze też źle...
-Vanessa źle mnie zrozum... - w tym momencie zadzwonił jej telefon - przepraszam ja już lecę Paa.
pocałowała mnie w policzek już była w przedpokoju.
-A Vanessa pamiętaj, Anna będzie cię tu pilnować.
-Mam już 18lat mamo!             
-Przyjdzie tylko zrobić obiad. Kocham cię pa!  - krzyknęła zamykając drzwi od samochodu który podjechał pod nasz dom.
-No to mam chatę wolną - zaśmiałam się cicho do siebie.
Po krótkiej chwili odezwał sie mój brzuch, domagał się czegoś do jedzenia...
Weszłam do kuchni i zobaczyłam co mogę sobie zaoferować.
Prawie pusto w lodówce.
Kurde ja to mam szczęście, pomyślałam ironicznie.
O, ale przecież mam te naleśniki dokończyć.
Puknęłam sie w głowe z własnej sklerozy.
Usiadłam przy stole i zaczęłam szamać śniadanko. Od razu przypomniały mi się chwile spędzone z Zayn'em, pamiętam jak próbował mi zrobić naleśniki i jak nabałaganił.
A potem ta gonitwa.... ahh...
Od tych wspomnień łzy nazbierały się nad powiekami lecz teraz jestem ślina i nie dam sobie cierpieć przez KOGOŚ.
Po zjedzonym śniadaniu umyłam naczynia i poszłam na góre aby się ogarnąć i wyjść do sklepu aby kupiĆ coś na obiad bo jak zrozumiałam dziś muszę sobie sama go sporządzić.
Ubrałam się w [TO] i zrobiłam lekki makijaż [TEN] 
Włsy za to zostawiłam rozpuszczone.
Po 30 minutach zamykałam drzwi wejściowe.
Szłam uśmiechnięta ulicą, ale gdy popatrzyłam na ''zakochane pary'' uśmiech znikał, biedne dziewczyny przecież ich chłopaki i tak je zostawią, no bo to mężczyźni...
Nawet nie zauważyłam a byłam już w sklepie.
Wzięłam koszyk i zaczęłam spacerować po sklepie w poszukiwaniu produktów.
Nagle wpadłam w kogoś...

3 komentarze:

  1. Świetny
    Zapraszam: http://nadzieja-jestzawsze.blogspot.com/2014/05/rozdzia-29.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny ;) Masz talent, rozwijaj go :)

    http://shadow-dark-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER!
    Trochę mnie nie było, więc sorry.
    Weny i do nn :**
    zapraszam muffin-say-hello.blogspot.com/

    Tosia xx

    OdpowiedzUsuń