czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 22 (I rozdział drugiej części)

                          Rozdział 22

~Rok później~

***Oczami Vanessy***

Otworzyłam lekko oczy i szybko je zamknęłam, światło strasznie bolało.
Po paru sekundach przerwy znów je otworzyłam, tym razem szerzej.
Zobaczyłam biały pokój, jedno łóżko na którym ja leżałam.
Oprócz tego nic ciekawszego nie było.
Byłam poprzypinana do masy różnokolorowych kabelków.
Co się stało !
Nic nie pamiętam oprócz operacji mojego guza...
Szybko złapałam się za głowę...
Nie mam go !!!
Operacja się udała !
Żyję !
Ciekawe za ile ktoś do mnie przyjdzie... I właśnie w tym momencie weszła Marta, gdy mnie zobaczyła upuściła wszystkie siatki jakie trzymała w ręce, co w tym dziwnego że się obudziłam z narkozy ?
-Hej - powiedziałam cicho
-V..V... Vanessaa!!!! - krzyknęła lekko się jąkając.
-No ja ! - też powiedziałam nieco głośniej
-Wreszcie się wybudziłaś !
-jak to wreszcie ?
-Opowiem ci wszystko za chwile teraz polecę po lekarza.
Marta nie zbierając siatek wybiegła z pomieszczenia.
Po 2 minutach była z powrotem z jakąś pielęgniarką i lekarzem.
-Dzień dobry panno Vanesso - powiedział tak glośno jak do stu-letniej babci.
-Cześć.
-Jak się czujesz ? Boli cie coś?
-Nie, nie - powiedziałam z uśmiechem. -jedyne co to troszkę oczy pieką od słońca.
-O to już załatwione - powiedziała pielęgniarka po czym obniżyła roletę.
-Dziękuje.
Lekarz pozadawał mi jeszcze pare pytań i wyszedł, teraz zostałam sama z Martą, jak się od niej dowiedziałam tata przyjedzie za jakąś godzine bo nie może się urwać z pracy.
-No więc dlaczego tak się każdy cieszy że się wybudziłam ?
-No a co mamy się nie cieszyć ? - Marta odpowiedziała na pytanie pytaniem.
-No możecie się cieszyć ale aż tak ?!
-No dobrze... - boję się już - ułóż się wygodnie i słuchaj, ty myślisz że wybudziłaś się po jakiś paru dniach. Ale to nie prawda...
-jak to ?
-Miałaś bardzo ciężką śpiączkę pooperacyjną lekarze nawet nie przypuszczali że się obudzisz. Powiedzieli że jak po 4 latach się nie obudzisz to cię odepną od tych maszyn a dalej już wiesz sama co jest...
-Czyli ile ja spałam ? - bałam się i to strasznie!
-Około półtora roku .
-jej..
-Ale już wszystko jest okej - uśmiechnęła się tak szczerze Marta.
-Marto...
-Tak?
-Czy mogę mówić do ciebie mamo ?
-Umm.. ojej... yyy... Tak -krzyknęła mając łzy w oczach.
-Dziękuje że jesteś ! - powiedziałam przytulając ją.
-A tak w ogóle to dzwoniłaś do Zayna ? - Zapytałam zaciekawiona.
Chciałam już poczuć te jego malinowe usta.
-No bo właśnie...
-Co?
-Jego już nie ma.
-jak to ? Zmarł  ? - miałam łzy w oczach bo już myślałam że go straciłam
-nie.. - jąkała się
czyli coś kłamała, tylko co... -Bo on miał trasę i musiał na nią pojechać.
-No ale przecież przez półtora roku chyba się powinna skończyć, prawda?
-No tak...
-Powiedz to, wyduś z siebie chcę znać prawdę...
-Menadżer Zayna zabronił mieć z tobą kontakt.
-Ałć! Troszeczkę zabolało- tsaa jasne ''troszeczkę'' ? To było jak wbicie noża ale nie w plecy tylko w serce !
-Niestety Van. musisz się pogodzić On nie wróci.


4 komentarze:

  1. Udanej wycieczki ;)
    Świetny rozdział ;D
    Zapraszam do mnie:
    nadzieja-jestzawsze.blogspot.com przypadek-niesadze.blogspot.com opowiadanianieztejziemi.blogspot.com
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny chociaz krotki :-) Od wczoraj przeczytalam wszystkie rozdzialy i czekam na kolejne :-) Udanej wycieczki ;-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to dawaj nexta i proszę pisz szybciej te rozdzialy
    PS.udanej wycieczki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. superowy rozdział nie mogę się doczekać następnego :*

    OdpowiedzUsuń