środa, 12 listopada 2014

Rozdział 44

                          Rozdział 44


Usiadłyśmy sobie dalej od parku, aby znów ich nie spotkać.  
Nagle dostałam SMS.
''Hej, wziąłem sobie twój numer od Iana. Może wpadniesz dziś do mnie ze swoją przyjaciółką ? Zrobiłbym jakąś dobrą kolację  :)) /Paul. ''
-Masz ochotę dziś gdzieś wyjść ? -Zapytałam grzecznie Lily.
-A dokładniej gdzie ?
-Na kolację do Paula.
-Nieee.... -zaprotestowała szybko. - Nie chcę znów przebywać w towarzystwie Iana.

 -Zaraz napisze do niego czy będzie Ian. - powiedziałam, mając nadzieję że go nie będzie.
''A czy będzie na tej kolacji Ian ? :)) '' 

 Wysłałam.
Dostałam raport że wiadomość została wysłana.

A po niecałej minucie dostałam odpowiedź.
''Nie jego nie będzie. :) Mam nadzieję że przyjdziecie. ''
-Napisał mi że nie będzie Iana. To  idziemy czy nie ? - Zapytałam Lily.
-Możemy pójść, i tak nie mamy nic do roboty.
''Przyjdziemy. :) O której godzinie mamy się zjawić ? I mieszkasz w tym samym  domu? ''
Po chwili dostałam odpowiedź.
''Przyjdźcie jakoś koło 17, mieszkam tak gdzie wtedy. :) Do zobaczenia ! ;*''

 -Mamy czas do 17, a jest już 14. Może chodźmy kupić jakieś sukienki. Tu niedaleko jest fajny sklep dla ciężarnych. Pójdziemy pierwsze tam a potem do galerii po coś dla ciebie! -powiadomiłam brunetkę.
-Okej.
Po jakiejś godzinie miałyśmy już pełne zestawy na dzisiejszy wieczór.
Ja kupiłam sobie śliczną beżową sukienkę [KLIK]

A Lily czarną. [KLIK]
Gdy byłyśmy już w domu, wzięłyśmy się za makijaż i włosy.
Spojrzałam na zegarek. 16.30.
My już gotowe więc możemy już wychodzić.
Lily wsiadła za kierownicę samochodu i odjechałyśmy w stronę domu Paula.  
Lily zaparkowała samochód na domowym parkingu Paula.

Jego dom nic się nie zmienił.
Nadal bogato przytulny.
Zadzwoniłam dzwonkiem.
Po chwili w drzwiach zobaczyłam bruneta.
-Witam, witam. - powiedział jak prawdziwy gospodarz.
-A dzień dobry.- zaśmiałam się.
-ślicznie wyglądacie.
-Dziękujemy. - powiedziała Lily.Próbowała z dystansem. Traktowała go prawie jak Iana.
-Kolacja za 15 minut będzie gotowa. - powiedział uśmiechnięty Paul.
-Ok, my pójdziemy przypudrować noski. Gdzie jest łazienka ? - Zapytałam Paula. Musze pogadać z Lily.

-Na końcu korytarza na lewo.
Złapałam Lily za rękę i pociągnęłam ją w stronę łazienki.
Wchodząc do łazienki zamknęłam drzwi.
-Lily, on nie jest jak Ian. On jest miłym i porządnym chłopakiem, nie musisz traktować go z dystansem.
-No ja nie wiem, w końcu się z nim przyjaźni...
-Zaufaj mi. - powiedziałam po czym się do niej przytuliłam.
-ok. A teraz chodźmy bo się będzie niecierpliwił.
Wyszłyśmy z łazienki śmiejąc się z nie wiadomo czego. 

-Już właśnie wkładam na talerze. Siadajcie w salonie.
Skierowaliśmy kroki do salonu.
Przyszedł gospodarz.
Z kolacją.
-Pyszna- powiedziałam po paru kęsach.
-Miło słyszeć. A tobie Lily smakuje ? -Zapytał grzecznie.
-Jest wyśmienite. Gotujesz?
-Rzadko, brak czasu. -zaśmiał się.
NAgle wziął białe wino i rozlał bo kieliszkach.
Podniósł swój kielich.
-Zdrowie wasze!
-Em.. Paul. Chyba o czymś zapomniałeś.
-Hmm.. O czym ?
-Ja nie mogę pić.
-O kurwa, zapomniałem. Zaraz przyniosę ci jakiś sok, może być pomarańczowy ?
-Tak, chętnie.
I tak miną nam wieczór.
Paul ciągle przystawiał się do Lily.
A Lily nie protestowała.
Podobało jej się.
Poszli na taras zapalić.
Ja  zostałam przy stole.
Kontem oka spojrzałam na taras.
Oni się całują !!!

1 komentarz: