Rozdział 44
Usiadłyśmy sobie dalej od parku, aby znów ich nie spotkać.
Nagle dostałam SMS.
''Hej, wziąłem sobie twój numer od Iana. Może wpadniesz dziś do mnie ze swoją przyjaciółką ? Zrobiłbym jakąś dobrą kolację :)) /Paul. ''
-Masz ochotę dziś gdzieś wyjść ? -Zapytałam grzecznie Lily.
-A dokładniej gdzie ?
-Na kolację do Paula.
-Nieee.... -zaprotestowała szybko. - Nie chcę znów przebywać w towarzystwie Iana.
-Zaraz napisze do niego czy będzie Ian. - powiedziałam, mając nadzieję że go nie będzie.
''A czy będzie na tej kolacji Ian ? :)) ''
Wysłałam.
Dostałam raport że wiadomość została wysłana.
A po niecałej minucie dostałam odpowiedź.
''Nie jego nie będzie. :) Mam nadzieję że przyjdziecie. ''
-Napisał mi że nie będzie Iana. To idziemy czy nie ? - Zapytałam Lily.
-Możemy pójść, i tak nie mamy nic do roboty.
''Przyjdziemy. :) O której godzinie mamy się zjawić ? I mieszkasz w tym samym domu? ''
Po chwili dostałam odpowiedź.
''Przyjdźcie jakoś koło 17, mieszkam tak gdzie wtedy. :) Do zobaczenia ! ;*''
-Mamy czas do 17, a jest już 14. Może chodźmy kupić jakieś sukienki. Tu niedaleko jest fajny sklep dla ciężarnych. Pójdziemy pierwsze tam a potem do galerii po coś dla ciebie! -powiadomiłam brunetkę.
-Okej.
Po jakiejś godzinie miałyśmy już pełne zestawy na dzisiejszy wieczór.
Ja kupiłam sobie śliczną beżową sukienkę [KLIK]
A Lily czarną. [KLIK]
Gdy byłyśmy już w domu, wzięłyśmy się za makijaż i włosy.
Spojrzałam na zegarek. 16.30.
My już gotowe więc możemy już wychodzić.
Lily wsiadła za kierownicę samochodu i odjechałyśmy w stronę domu Paula.
Lily zaparkowała samochód na domowym parkingu Paula.
Jego dom nic się nie zmienił.
Nadal bogato przytulny.
Zadzwoniłam dzwonkiem.
Po chwili w drzwiach zobaczyłam bruneta.
-Witam, witam. - powiedział jak prawdziwy gospodarz.
-A dzień dobry.- zaśmiałam się.
-ślicznie wyglądacie.
-Dziękujemy. - powiedziała Lily.Próbowała z dystansem. Traktowała go prawie jak Iana.
-Kolacja za 15 minut będzie gotowa. - powiedział uśmiechnięty Paul.
-Ok, my pójdziemy przypudrować noski. Gdzie jest łazienka ? - Zapytałam Paula. Musze pogadać z Lily.
-Na końcu korytarza na lewo.
Złapałam Lily za rękę i pociągnęłam ją w stronę łazienki.
Wchodząc do łazienki zamknęłam drzwi.
-Lily, on nie jest jak Ian. On jest miłym i porządnym chłopakiem, nie musisz traktować go z dystansem.
-No ja nie wiem, w końcu się z nim przyjaźni...
-Zaufaj mi. - powiedziałam po czym się do niej przytuliłam.
-ok. A teraz chodźmy bo się będzie niecierpliwił.
Wyszłyśmy z łazienki śmiejąc się z nie wiadomo czego.
-Już właśnie wkładam na talerze. Siadajcie w salonie.
Skierowaliśmy kroki do salonu.
Przyszedł gospodarz.
Z kolacją.
-Pyszna- powiedziałam po paru kęsach.
-Miło słyszeć. A tobie Lily smakuje ? -Zapytał grzecznie.
-Jest wyśmienite. Gotujesz?
-Rzadko, brak czasu. -zaśmiał się.
NAgle wziął białe wino i rozlał bo kieliszkach.
Podniósł swój kielich.
-Zdrowie wasze!
-Em.. Paul. Chyba o czymś zapomniałeś.
-Hmm.. O czym ?
-Ja nie mogę pić.
-O kurwa, zapomniałem. Zaraz przyniosę ci jakiś sok, może być pomarańczowy ?
-Tak, chętnie.
I tak miną nam wieczór.
Paul ciągle przystawiał się do Lily.
A Lily nie protestowała.
Podobało jej się.
Poszli na taras zapalić.
Ja zostałam przy stole.
Kontem oka spojrzałam na taras.
Oni się całują !!!
świetny
OdpowiedzUsuń