sobota, 13 września 2014

Rozdział 37

                                     Rozdział 37

Wszedłem do domu.
Usiadłem na łóżku i czekałem aż pojawią się chłopaki.
Nie minęło więcej niż 5 minut a przyjechał Harry za nim Niall, Liam i Louis.
-Więc co to ważnego ? - Zapytał zdyszany Louis.
-Muszę wam coś powiedzieć.
-Słuchamy. - powiedział zniecierpliwiony Harry.
-Pamiętajcie. Nie ważne co by się działo, zawsze będziemy razem.
-Weź nie pierdol tylko mów do rzeczy. - powiedział bardziej wkurzony Harry.
-Dobra - powiedziałem także wkurzony ich postawą. -odchodzę kurwa z zespołu. Krótko i na temat?-krzyknąłem.
Teraz się nikt nie odezwał.
Głucha cisza.
Kurwa.
-Żartujesz? - powiedział Liam.
-Dobre Malik, ale my też mamy swoje sprawy. - powiedział Harry i wolnym krokiem zamierzał w stronę drzwi.
-Nie ja nie żartuje. Właśnie w tej chwili mam zamiar pojechać do Modest'u i wszystko im powiedzieć .
-Niby co powiedzieć - odezwał się zdziwiony Louis.
-Że ja sie usuwam.
-Chłopaki, to rzeczywiście kurwa nie ma sensu.  Odchodzę z Malikiem. -powiedział Harry
-Nie. Ja odchodzę sam. Wy róbcie dalej to co kochacie.
-Bez ciebie to nie to samo Zayn . - powiedział smutny Niall.
-I huj. poradzicie sobie.
-Ja też odchodzę. - powiedział Louis.
-Nie. -zaprzeczyłem.
-To nasza decyzja kurwa. My się do twojej nie wpierdalamy. -Podniósł głos Harry.
-To co kurwa, ktoś jeszcze odchodzi ? - krzyknąłem na całe gardło.
-Tak, ja. -powiedział Niall.
-Wy to kurwa zniszczyliście, to wasza jebana wina. Zniszczyliście coś nad czym pracowaliśmy parę lat. ! -odezwał się w końcu Li. - Ja także odchodzę.
Po tych słowach wstał z kanapy i z hukiem wyszedł z mojego domu.
-Kurwa. - powiedziałem i usiadłem na kanapie zakrywając twarz w dłoniach.
Siedzimy już 30 min, a Li nadal nie ma.
Po chwili zadzwonił telefon.
-Halo. -odebrałem.
-To ja Paul. Co wam kurwa odpierdala ?! Dopiero był tu wkurwiony Payne. Jak szybko wszedł tak szybko wyszedł, gadał coś o tym że wy wszystko zniszczyliście, że to koniec. O co chodzi. Chcę w tej chwili wytłumaczenie.
-To koniec One Direction. -powiedziałem spokojnie.
-Zayn, Co się dzieje?  Za 10 minut macie być wszyscy w firmie, z Li pogadam na osobności.
-Ok.
Wsiedliśmy do Auta i pojechaliśmy do firmy.
Nikt w samochodzie nie miał odwagi aby sie odezwać więc ja wspaniały kierowca zacząłem gadać.
-Na pewno wy chcecie odejść ?
-Tak - powiedzieli chórem.
-Ale pamiętajcie, nic nas nie rozdzieli. Żaden koniec zespołu. Ani żadna osoba. Jasne?
-Tak - znów odpowiedzieli chórem i zaczęli się śmiać.
-Głupki. -także się zaśmiałem.

Gdy byliśmy już pod firmą.
Każdemu odjęło mowę.
-zayn, ty mówisz. - powiedział lekko przerażony Niall.
-Jak zawsze - powiedziałem pod nosem.
Weszliśmy o windy i wjechaliśmy na 7 piętro do Paula.
-Hej. - powiedziałem.
-Hej - odpowiedział wkurwiony.
-A teraz szybko podpisujemy papiery i ja musze jechać do Van.
-Chłopaki, nie tak szybko. Nie możecie tego skończyć!
-Możemy - powiedział Harry.
-Zastanówcie się.
-Kurwa mać. Dawaj te papiery bo nie wytrzymam.
Paul lekko wystraszony złapał za jakieś kartki po czym podsuną nam pod nos.
-Przepraszam że tak krzyknąłem. Zawsze będziesz naszym tatusiem. - powiedział lekko zmieszany Lou.
Po podpisaniu papierów przytuliliśmy się wszyscy.
Następnie szybko udałem się do szpitala.
wychodząc z firmy zadzwonił telefon.
-Mama Vanessy . -powiedziałem pod nosem - Halo.
-Zayn - powiedziała cała zapłakana. -jej stan jest krytyczny, jest coraz gorzej.
-Za raz będe. - powiedziałem i się rozłączyłem.
-Kurwa. -powiedziałem pod nosem i wsiadłem do samochodu.

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział, tylko krótki :/ ♥
    Czekam na nn ♥
    http://the-last-two-months-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. JAK ONI MOGLI ZAKOŃCZYĆ ZESPÓŁ??!!!!!!! JAK????
    NIE!!!!! To NIE może być prawda!!! Oni jeszcze się połączą w grupę!
    Van... Biedna Van... Ona MUSI przeżyć! Bo jeśli zginie to Zayn nie będzie mieć ani dziewczyny, ani zespołu! A właściwie jak on będzie zarabiać? Hmmm... Oto jest pytanie dnia.
    Weny Ci życzę i do nn ;*


    Tosia xx

    OdpowiedzUsuń