wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 31

                                                         Rozdział 31

*Parę miesięcy potem*

Z Zaynem układa się wspaniale, nie za bardzo pozwala mi robić cokolwiek ''bo to może uszkodzić dziecko'' Tylko to ostatnio słysze z jego idealnych ust.
Teraz jestem naprawde szczęśliwa.
Kładę się spać obok księcia a wstaje obok królewicza.
Dziecko jak na razie Dobrze się rozwija.
Jestem już w 5 miesiącu ciąży.
Jeśli chodzi o chłopaków to ciągle się przy mnie kręcą i nie dają spokoju.
Teraz akurat Zayn jest na próbie.
A ja żeby się nie nudzić wybiorę się na zakupy do sklepu dla ciężarnych.
Poszłam szybko do łazienki aby się ogarnąć. Założyłam tą sukienkę (tak wiem za duży brzuch jak na 5 miesiąc ale nie mogłam znaleźć innego zdjęcia.)
Zbiegłam na dół po sporo stromych schodach. A właśnie, nie pochwaliłam się. Wraz z Zaynem kupiliśmy dom. Wyprowadziłam się od Lily, ponieważ nie chciałam być ciężarem. Z moją kochaną przyjaciółką widzę się co 2-3 dni ponieważ znalazła pracę w klubie i chociaż się jej nie nudzi.
Złapałam za torbę i wyszłam na dwór. Na szczęście nie padało. Prawie całe dwa tygodnie bez przerwy padało. Ale co się dziwie skoro to Londyn.
Postanowiłam że przejdę się, w sumie nie mam tak daleko.
Gdy byłam już w centrum miasta, ktoś krzyknął moje imię. Ciekawa szybko się odwróciłam i od razu pożałowałam, był to Ian.
-Ja pierdole, człowieku co ty ode mnie chcesz?! -Zapytałam ze złością!
-Przeprosić i pro

sić o wybaczenie i abyś do mnie wróciła bo cię kocham.
-Czy ciebie pojebało?! To ty to zepsułeś
 -I ja to naprawie.
-Nie, nie naprawisz.
-I tak to jebane dziecko będzie moje. Choćby nie wiem co. Sąd odda mi prawo do opieki.
 Nagle poczułam się słabo, poczułam że po mojej nogawce spływa jakaś ciecz. spojrzałam w dół i zobaczyłam krew.
Moje nogi były jak z waty gdyby nie Ian leżałabym już na ziemi.
Ian złapał mnie i położył na pobliskiej ławce po czym szybko złapał za telefon i zadzwonił na karetkę.
Pamiętam tylko jak panowie zapinali mnie na noszach.

*Oczami Zayna*

Siedzimy na próbie i oczywiście się wygłupiamy a Paul na nas się drze.
Nagle zadzwonił mi telefon.
-Zamknijcie się - powiedziałem i odebrałem telefon.
(...)
-Boże. -powiedziałem zszokowany odkładając telefon.
-Co się stało ? - Zapytał Paul.
-Vanessa jest w szpitalu.
-Rodzi? - zapytał Niall
-Weź ty się zamknij tumanie
 -Dobra chłopaki spokojnie. - powiedział Paul.
-Zayn chodź cię zawiozę.

-Dzięki Paul, na ciebie można liczyć. - powiedziałem smutno szczęśliwy. Po czym przytuliłem go po bratersku.
-Dobra, dobra. Koniec tych miłości zbieraj manatki i jedziemy.
(...)
Zajechaliśmy pod szpital.
Wybiegłem jak najszybciej z auta i udałem się do recepcji.
-Gdzie leży Vannessa Cogiel ? - Zapytałem pośpiesznie.
-A kim pan jest ? - No ty cholero oczywiście że Zayn Malik !!! <Żarcik xd>
-Narzeczonym Vanessy.
-Leży w sali 145. Proszę spokojnie z nią gadać ciężko jej.
-Umm.. Dobrze - powiedziałem nie bardzo wiedząc o co chodzi.
Udałem się szybko do windy.
Gdy byłem już na górze przeszedłem pare sal i zauważyłem salę 145.
Wszedłem po cichu. Vanessa była sama w sali. Była odwrócona w stronę okna.
-Hej. - mruknąłem.
A ona szybko spojrzała na mnie ale zaraz odwróciła głowę. Tak jak by nie chciała mnie widzieć.
Jedno mnie nie pokoiło, dlaczego ona płakała ?!
-Vanessa. Kochanie. - powiedziałem delikatnie a ona zaczęła szlochać.
-Straciłam je. - powiedziała tak cicho że ledwo ją usłyszałem.
-D..Dzie...Dziecko ? -Zapytałem jąkając się. Miałem wielką gulę w gardle.
-Poroniłam, kurwaaaaaa - krzyknęła na cały szpital. A nagle wszystkie maszyny do których była przypięta zaczęły piszczeć A ona opadła bezwładnie na łóżko.
-Lekrzee, pomocy. - wydarłem się otwierając drzwi od jej sali.
A sam poszedłem do łazienki aby odświeżyć twarz.
-To nie może być prawda kurwa. - powiedziałem do siebie po czym usiadłem na zimnej posadzce.
Nie moge muszę zapalić, wyszłem pod szpital i wyciągnąłem szluge.

3 komentarze:

  1. Super rozdział :)
    Czekam na następny xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Szczegóły tutaj: http://maranor5story.blogspot.com/2014/07/liebster-award-1.html

    OdpowiedzUsuń