wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 20

                                            Rozdział 20

***6 dni później***

Od 6 dni codziennie siedziałem u Vanessy. Od godziny 6:00 Do godziny 23:00.
Dziś przyszedłem o godzinie 9:30 ponieważ musiałem się spakować bo dziś w nocy jadę w trasę, ja nie wiem jak dam radę bez Van. :C
Wszedłem do szpitala, oczywiście przy wejściu powitał mnie miły personel który zawsze robił mi kawę ponieważ nie odpuszczałem Van na krok.
Szedłem białym korytarzem którym co chwile przechodziły pielęgniarki i lekarze, lecz także znalazły się osoby odwiedzające osoby które leżą w tym szpitalu.
Doszedłem do drzwi, uśmiechnąłem się na samą myśl że ją zobaczę.
-Dzień dobry - powiedziałem witając się z tatą Van i Martą.
-Cześć Zayn - powiedziała Marta natomiast tata Van tylko kiwną głową.
-Emm.. Marta... - zacząłem się jąkać - moge pogadać z tobą na osobności ?
-To ja pójdę po kawe - uśmiechną się pan Cogiel.
-No to słucham Zaynie - uśmiechnęła się Marta.
-Bo ja wam czegoś nie powiedziałem... A pomyślałem że gdy pogadam z tobą to poczuje ulgę że się z tym podzieliłem.
-No to słucham - odpowiedziała nadal się uśmiechając.
-Jak pani wie wyjeżdżam w trasę - zacząłem powoli - I mój menadżer ma problemy o to że nie obchodzi mnie zespół i że nie chodze na próby bo jestem ciągle u Van. I powiedział że mam już więcej o niej nie mówić, nie spotykać się z nią a do tego wogóle zapomnieć o niej na zawsze ! - popłakałem się, serce nadal było rozbite a jak o tym pomyślałem od razu pod powiekami miałem łzy..
-ojejku... - Marta też miała łzy w oczach, podeszła do mnie i z całej siły mnie przytuliła. - a nie możesz nic z tym zrobić Zaynie ?
-Nie właśnie o to chodzi że nie.  Jeśli zdecyduje się na miłość wywali mnie Modest z zespołu a jeżeli wybiorę karierę nie wiadomo czy zobaczę jeszcze Vanesse.
-Zayn wybież kariere taka szansa jest 1 na milion ! A Van jak kocha to zrozumie.
-Dziekuje za rozmowe Marto.
-Jasne, a teraz lecę bo muszę iść do pracy. Dowidzenia Zaynie, trzymaj się tam. - podeszła i przytuliła się.
-Dowidzenia.
-Aaa Zapomniałabym, masz gościa w domu więc się pospiesz a potem do niej przyjdziesz. - uśmiechnęła się i wyszła.
Ciekawe o kogo jej chodziło... No nie ważne.
Podszedłem bliżej jej i pogłaskałem ją po czole. Łzy płynęły mi po policzku.
- Kochanie.- Powiedziałem i usiadłem obok jej łóżka. Złapałem jej dłoń i wpatrywałem się w nią jak obrazek.- Musisz z tego wyjść. Dasz radę.- Mówiłem.- Jesteś dzielna.- Dodałem wstając.
-Pa księżniczko - uśmiechnąłem się na samą myśl jak by teraz na mnie nakrzyczała że nie jest księżniczką, lecz dla mnie zawsze będzie księżniczką... <3
Żeby osoba czekająca na mnie w domu nie czekała długo zamówiłem taksówkę i po 10 minutach byłem w domu kupionym na pewien czas w Polsce.
Wyjąłem klucze i włożyłem w zamek po czym przekręcając
klucz otworzyłem drzwi.
W domu usłyszałem śmiechy i jeden śmiech którego mi tak brakowało, nie byłem pewien czy to ona lecz jak stanąłem w salonie aż mi serce stanęło to ONA! Osoba która nosiła mnie pod swoim sercem, osoba z którą nie widziałem się prawie pół roku !
-Cześć synu ! - krzyknęła po czym przybiegła mnie przytulić.
-MAMO! -szepnąłem w jej włosy.
-tęskniłam za tobą Zaynie..
-Ja też Mamo! - odsunąłem się od niej - a tak w ogóle to co cie sprowadziło do mnie a do tego w Polsce ?
-Słyszałam co się stało z twoją dziewczyną a do tego dziś wyjeżdżasz więc chcę się z tobą pożegnać.
-OOO....... A skąd wiesz co się stało z moją dziewczyną ?
- Dzwoniła do mnie Marta
-jak ? skąd ją znasz ?
-To moja dobra koleżanka ze szkoły
-I nic mi nie powiedziałaś ?
-Ty mi nie mówisz o swoich kolegach - oburzyła się z taką śmieszną miną że wybuchłęm śmiechem.
-okej, okej...
Posiedzieliśmy w domu popijając herbatkę do godziny 18.
O 18 pojechaliśmy całą grupą razem z Perrie i El do Vanessy.
-Piękna ta twoja dziewczyna Zayn - powiedziała moja mama podchodząc do łóżka dziewczyny.
-Wiem - szepnąłem bo czym uśmiechnąłem się. Wyobrażałem sobie jak kiedyś była uśmiechnięta...
A teraz, leży nieruchomo biała jak mąka w szpitalu i do tego w śpiączce !
Wyobrażenie Zayna.
o godzinie 22 zaczeliśmy się zbierać ponieważ o godzinie 2 mamy samolot.
Spakowaliśmy się do końca i pojechaliśmy z szoferem i moją mamą, ponieważ najpierw lecimy do Londynu więc podwieziemy moją mame.
Patrzyłem przez okno na oświetlony kraj słuchając muzyki na słuchawkach.
Tak się zamażyłem aż zasnąłem.
Z myślą że jeszcze kiedyś zobaczę Vanesse.



3 komentarze:

  1. Świetny
    Życzę weny
    Zapraszam do mnie :3 :
    nadzieja-jestzawsze.blogspot.com
    przypadek-niesadze.blogspot.com
    opowiadanianieztejziemi.blogspot.com
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę weny kochana. Super ♥

    OdpowiedzUsuń