wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 21

                            Rozdział 21 
           <zakończenie pierwszej części>

Miną tydzień, a ja już leżałem jak martwy, nie dość że byłem zmęczony to jeszcze wyczerpany z tęsknoty.
Było to dla mnie trudne.
Niestety czasu nie da się cofnąć.
Leżąc tak wspominałem wszystkie szczęśliwe chwile z Van.
Teraz dopiero pomyślałem że ja i Vanessa spotkaliśmy się przez przypadek, to było... hmm.... jak miłość od pierwszego wejrzenia.
-Zayn, mamy próbę  - powiadomił mnie Li wchodzący do mojego hotelowego pokoju.
-juz idę- powiedziałem marnie.
-ej, stary wszystko okej ?-zapytał zatroskany Liam
-Ja już nie daje rady, przerasta mnie to że nie mam jej koło siebie, to trudne.
-Ej no idziecie ? - wbiegł Lou.
Tak idziemy - powiedziałem wymuszając uśmiech.
-Rozmowe dokończymy potem. -szepną Li na ucho.
                                                              ~*~

Za godzine mamy koncert.
Siedzę na krześle i czekam na zbawienie które i tak nie przyjdzie.Czekając za wibrował mi telefon oznajmując że przyszedł mi SMS, gdy przeczytałem jego treść od razu na twarz wdarł mi się uśmiech.
Nie czekając długo odpisałem:
Po  czym udałem się przebrać, na zbliżający się koncert.

            ~*~

Za 5 minut wychodzimy na scenę, szczerze powiedziawszy nie chcę mi się nic robić, wolę być przy Van.
I się nią opiekować.
No ale niestety nie mogę nic zrobić, na szczęście mam Rodziców Van i chłopków, oczywiście także El.
W jakimś sensie każdy z nich mi pomaga ale i tak nie mają wystarczających sił aby mnie zadowolić.
Wyszliśmy na scenę, ponieważ był nasz wstępny filmik a teraz pora na nas.
 Śpiewaliśmy piosenki, śmialiśmy i wygłupialiśmy. Lecz ja stałem patrząc się na tłum nie okazując emocji.
Minęła połowa koncertu. Nadszedł czas na Little Things, zauważyłem że to idealna piosenka w której byłem najbardziej zaangażowany, śpiewając ją myślałem o mojej ślicznej Van.
Po skończonym koncercie pobiegliśmy szybko się przebrać ponieważ przed nami, rozdawanie autografów i spotkanie z fanami którzy mają wykupione Vipowskie wejściówki.
Rozdając autografy starałem się uśmiechać, na szczęscie nikt nic nie podejrzewał chociaż Liam ciągle na mnie spoglądał.
Po dwóch godzinach rozdawania autografów zostałą nam ostatnia rzecz na liście, czyli spotkanie z fanami.
Przychodziły różne dziewczyny, dziewczynki, chłopaki, chłopczyki itp. Ale jedna dziewczynka która miała pięć lat ona mnie zadziwiła.
Gdy weszła na salę gdzie odbywały się spotkania, Niall i Louis aż wstali aby obejrzeć ją dokładnie. a ja stałem ja wryty, nie wiedziałem co zrobić.
To byłą mieszanka mnie i Vanessy !
Miała kolor włosów i oczy jak moje !
A uśmiech i ten słodki nosek ja Van !
Chłopaki oglądali ją z każdych stron a ja stałem dalej nie wiedziałem jak się zachować.
-Hej - pisnęła
-Hej -odpowiedzieli chórem chłopki.
Pogadaliśmy z tą dziewczynką tym razem już nie stałem tylko wziąłem ją na kolana i gadaliśmy.
O godzinie 1 zaczynaliśmy się zbierać do domu.
To był ciężki ale bardzo fajny dzień.
Gdy podjechaliśmy an parking od tyłu hotelu szybko przemknęliśmy do swoich pokoi.
Wchodząc do mojego pokoju zrzuciłem z siebie brudne ubrania i poszłem się odświeżyć.
Gdy skończyłem się myć, ubrałem świeże bokserki, po czym rzuciłem się bezwładnie na łóżko odpływając do krainy Morfeusza.


wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 20

                                            Rozdział 20

***6 dni później***

Od 6 dni codziennie siedziałem u Vanessy. Od godziny 6:00 Do godziny 23:00.
Dziś przyszedłem o godzinie 9:30 ponieważ musiałem się spakować bo dziś w nocy jadę w trasę, ja nie wiem jak dam radę bez Van. :C
Wszedłem do szpitala, oczywiście przy wejściu powitał mnie miły personel który zawsze robił mi kawę ponieważ nie odpuszczałem Van na krok.
Szedłem białym korytarzem którym co chwile przechodziły pielęgniarki i lekarze, lecz także znalazły się osoby odwiedzające osoby które leżą w tym szpitalu.
Doszedłem do drzwi, uśmiechnąłem się na samą myśl że ją zobaczę.
-Dzień dobry - powiedziałem witając się z tatą Van i Martą.
-Cześć Zayn - powiedziała Marta natomiast tata Van tylko kiwną głową.
-Emm.. Marta... - zacząłem się jąkać - moge pogadać z tobą na osobności ?
-To ja pójdę po kawe - uśmiechną się pan Cogiel.
-No to słucham Zaynie - uśmiechnęła się Marta.
-Bo ja wam czegoś nie powiedziałem... A pomyślałem że gdy pogadam z tobą to poczuje ulgę że się z tym podzieliłem.
-No to słucham - odpowiedziała nadal się uśmiechając.
-Jak pani wie wyjeżdżam w trasę - zacząłem powoli - I mój menadżer ma problemy o to że nie obchodzi mnie zespół i że nie chodze na próby bo jestem ciągle u Van. I powiedział że mam już więcej o niej nie mówić, nie spotykać się z nią a do tego wogóle zapomnieć o niej na zawsze ! - popłakałem się, serce nadal było rozbite a jak o tym pomyślałem od razu pod powiekami miałem łzy..
-ojejku... - Marta też miała łzy w oczach, podeszła do mnie i z całej siły mnie przytuliła. - a nie możesz nic z tym zrobić Zaynie ?
-Nie właśnie o to chodzi że nie.  Jeśli zdecyduje się na miłość wywali mnie Modest z zespołu a jeżeli wybiorę karierę nie wiadomo czy zobaczę jeszcze Vanesse.
-Zayn wybież kariere taka szansa jest 1 na milion ! A Van jak kocha to zrozumie.
-Dziekuje za rozmowe Marto.
-Jasne, a teraz lecę bo muszę iść do pracy. Dowidzenia Zaynie, trzymaj się tam. - podeszła i przytuliła się.
-Dowidzenia.
-Aaa Zapomniałabym, masz gościa w domu więc się pospiesz a potem do niej przyjdziesz. - uśmiechnęła się i wyszła.
Ciekawe o kogo jej chodziło... No nie ważne.
Podszedłem bliżej jej i pogłaskałem ją po czole. Łzy płynęły mi po policzku.
- Kochanie.- Powiedziałem i usiadłem obok jej łóżka. Złapałem jej dłoń i wpatrywałem się w nią jak obrazek.- Musisz z tego wyjść. Dasz radę.- Mówiłem.- Jesteś dzielna.- Dodałem wstając.
-Pa księżniczko - uśmiechnąłem się na samą myśl jak by teraz na mnie nakrzyczała że nie jest księżniczką, lecz dla mnie zawsze będzie księżniczką... <3
Żeby osoba czekająca na mnie w domu nie czekała długo zamówiłem taksówkę i po 10 minutach byłem w domu kupionym na pewien czas w Polsce.
Wyjąłem klucze i włożyłem w zamek po czym przekręcając
klucz otworzyłem drzwi.
W domu usłyszałem śmiechy i jeden śmiech którego mi tak brakowało, nie byłem pewien czy to ona lecz jak stanąłem w salonie aż mi serce stanęło to ONA! Osoba która nosiła mnie pod swoim sercem, osoba z którą nie widziałem się prawie pół roku !
-Cześć synu ! - krzyknęła po czym przybiegła mnie przytulić.
-MAMO! -szepnąłem w jej włosy.
-tęskniłam za tobą Zaynie..
-Ja też Mamo! - odsunąłem się od niej - a tak w ogóle to co cie sprowadziło do mnie a do tego w Polsce ?
-Słyszałam co się stało z twoją dziewczyną a do tego dziś wyjeżdżasz więc chcę się z tobą pożegnać.
-OOO....... A skąd wiesz co się stało z moją dziewczyną ?
- Dzwoniła do mnie Marta
-jak ? skąd ją znasz ?
-To moja dobra koleżanka ze szkoły
-I nic mi nie powiedziałaś ?
-Ty mi nie mówisz o swoich kolegach - oburzyła się z taką śmieszną miną że wybuchłęm śmiechem.
-okej, okej...
Posiedzieliśmy w domu popijając herbatkę do godziny 18.
O 18 pojechaliśmy całą grupą razem z Perrie i El do Vanessy.
-Piękna ta twoja dziewczyna Zayn - powiedziała moja mama podchodząc do łóżka dziewczyny.
-Wiem - szepnąłem bo czym uśmiechnąłem się. Wyobrażałem sobie jak kiedyś była uśmiechnięta...
A teraz, leży nieruchomo biała jak mąka w szpitalu i do tego w śpiączce !
Wyobrażenie Zayna.
o godzinie 22 zaczeliśmy się zbierać ponieważ o godzinie 2 mamy samolot.
Spakowaliśmy się do końca i pojechaliśmy z szoferem i moją mamą, ponieważ najpierw lecimy do Londynu więc podwieziemy moją mame.
Patrzyłem przez okno na oświetlony kraj słuchając muzyki na słuchawkach.
Tak się zamażyłem aż zasnąłem.
Z myślą że jeszcze kiedyś zobaczę Vanesse.



sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 19

                             Rozdział 19

Siedzę za tymi cholernymi drzwiami już od godziny a żaden lekarz jeszcze nie wyszedł.
Boję się o nią ! Ona nie może umrzeć !
Siedzi ze mną Harry, a czasami przyjdzie Lou z El.
Pielęgniarki wiele razy mnie przeganiały lecz ja i tak siedziałem w tym samym miejscu,jakoś nie miałem zamiaru się z stąd ruszać.
Vanessa w śnie Zayna ! :)
-Rozmawiałem z twoim lekarzem - odezwał się Haz - powiedział że jutro z Louisem możecie opuścić szpital. A to znaczy że zaczniemy trase koncertową. - posmutniał.
-ha ha ha bardzo śmieszne - powiedziałem ironicznie - nie zamierzam zostawić Vanessy w takim stanie.
-Nie masz wyboru
Przekląłem parę razy i dalej czekałem aż drzwi się otworzą, tak czekałem że usnąłem na siedząco.
Śniła mi się ona, była w białej sukni i miała mocno czerwoną szminkę na ustach, uśmiechała się do mnie, a w ręce trzymała konwalie....                              
otworzyłem oczy, i zdziwiłem się ponieważ nie byłem pod salą Vanessy tylko na łóżku.
Otworzyłem szerzej oczy, koło mnie siedział Harry i patrzył coś na telefonie.
-Co się stało, dlaczego jestem tu a nie pod salą Van ? - zapytałem lekko ochrypłym głosem.
-Wczoraj zasnąłeś, pielęgniarkom zrobiło się ciebie żal więc wzięły cię  na nosze i zaniosły tutaj-czyli to nie sen..
-aha-mruknąłem cicho, po czym wstałem z łóżka i chciałem już wyjść z sali i pójść do Księżniczki.
-Gdzie już leziesz ?
-do Van
-Nie musisz już iść, byłem rano wszystko się unormowało, nic jej nie grozi.
-Nawet jeśli to co ? Chcę ją zobaczyć.
- poczekaj!
-Co znowu ?
-Dzwonił Paul
- i co w związku z tym ?
-Dziś ja tylko wyjdziecie ze szpitala mamy się z nim spotkać.
-o nie !
-Co?
-Wtedy pewnie powie nam kiedy mamy trasę !
-Takie życie Zayn, pogódź się z tym !
-pierdol się! - odpowiedziałem i trzaskając drzwiami wyszedłem do Księżniczki.
Posiedziałem jakieś 2 godzinki, bo przyszedł do mnie Haz, Lou, El, Niall i Louis z rzeczami i kazali iść mi się przebrać z piżamy w rzeczy dzienne.
Przebrany stanąłem w progu pokoju Van Patrząc jaka ona jest piękna.
-Zayn !!!
-Um.. Co ?!
-wołamy cię od 2 minut a ty nie reagujesz!
-Sorki !
-Spoko, teraz łap swoje Torby i idziemy bo jesteśmy umówieni z Paulem w hotelu.
-okej, a El ty idziesz z nami ? - Zapytałem dziewczyne siedzącą najbliżej łóżka mojej ukochanej.
-Nie ja zostanę z Vanessą a do tego za pół godziny powinni być jej rodzice.
-Aha - powiedziałem i podszedłem do księżniczki aby ją ucałować w policzek.
-Pa -Powiedział Lou i pocałował El.
Wyszliśmy ze szpitala i udalismy się do dużego czarnego samochodu.
Po 15 minutach byliśmy w hotelu w którym był Paul.
Wjechaliśmy windą na samą górę po czym zapukaliśmy w drzwi pod numerem 169 *o*
-Proszę - usłyszeliśmy głos Paula, weszliśmy do pięknego apartamentu w kolorze beżowym.
-Wejdźcie do salonu. - wskazał ręką  Paul - Chcecie coś do picia ?
-Ja mogę wode najlepiej zimną - odezwałem się pierwszy.
- A wy coś chcecie ? - Reszta pokiwała przecząco głowami.
Po 2 minutach siedzieliśmy w salonie z Paulem, słuchałem co ma nam do powiedzenia Paul popijając zimną wodę.
-No więc wasza trasa zaczyna się za tydzień.
-Już ? Tak szybko ?
-Niestety, i tak macie już duże opóźnienie.
Pogadaliśmy jeszcze z godzinke i zaczeliśmy się zbierać.
-Emm.. Zayn ! - Zaczął Paul - Chaciałbym pogadać  z tobą na osobności.
-okeej - odpowiedziałem obojętnie po czym udałem się za Paulem.
-Więc co chcesz mi powiedzieć ?
-To jest trudne no ale niestety.. Musisz zerwać wszelkie kontakty z Vanessą ! ona wam za bardzo namieszała ! To pzez nią was porwano ! To musi być zakończone masz na to tydzień. W trasie mam o niej nie słyszeć! No to tyle.. - Powiedział - Przepraszam -szepnął i odszedł..
Poczułem się jak by mi ktoś wsadził nóż w plecy !

wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 18

                                                           Rozdział 18

**Oczami El***

 -A czemu nie ma jej teraz ? Gdzie ona jest ? - zapytał Zayn trochę smutny a troche wkurzony.
-No bo....
-El proszę powiedz mu już, jak ty nie powiesz to ja powiem. Lepiej będzie jak się dowie, a list
dostanie jutro lub jeszcze dziś jak będzie się lepiej czuł. - szepną mi na ucho Liam, chyba on też już nie wytrzymuję i nie chce kłamać.
-No więc Zayn wiem że to nie łatwe ale niestety takie życie..  Zacznę od początku..
- Zayn ale jesteś gotowy? -zapytał zatroskany Li
-tak - odpowiedział pewnie Zayn.
Nagle drzwi karetki otworzyły się, a do nich weszli pielęgniarze (nie wiem kto się tym zajumuje xd) zaczęli wyciągać nosze z chłopakami, najpierw Louisa a potem Zayna.
-Nie zapomnę o tej naszej rozmowie ! - powiedział Zayn po czym został wywieziony z parkingu dla karetek do szpitala.
5 min potem dojechała reszta.
-Gdzie ochroniarze ? -zapytał Li nadchodzących chłopaków.
-Pojechali do Paul'a bo przyjechał do polski.
-No to super... - Liam nie był zadowolony z tej sytuacji.
-Podsłuchaliśmy rozmowe między Max'em a Paul'em i z tego co usłyszałem wynika że za tydzień ewentualnie dwa będziemy kontynuować naszą trasę ! A do tego biędziemy dwa razy dłużej przez to że mamy takie opóźnienia. - Powiedział Niall.
-No to kurwa zajebiście ! A co z Vanessą ?  - Nie mogłam już dłużej tego słuchać. Bolało mnie to.
-Przecież ty z nią zostaniesz, do tego są też jej rodzice. - No oczywiście Harry to naprawdę umie wybrnąć ! Czujecie ten sarkazm ?
-Ja.. ja.. Nie dam rady.. - Rozpłakałam się jak małe dziecko.
Chłopaki od razu mnnie przytulili
-dobra chodźcie do chłopaków pewnie już mają przydzielone sale.
Po 5 minutach byliśmy już w sali Louisa.
-Chłopaki ja ide na chwile do Zayna. - pocałowałam w policzek Lou, i poszłam.
Cichutko zapukałam, nikt nie odpowiadał. Zapukałam mocniej, nadal nic. W końcu weszłam.
Zayn spał..
-Chyba nie przyszłam w porę - powiedziałam po cichu do siebie. Już chciałam wychodzić  a odezwał się słaby głos.
-El zaczekaj.
-hmm.. myślałam że śpisz.
-Najwidoczniej już nie- posłał mi słaby uśmiech.
-No... - Zapadła ta głupia ciszaaa... -Jak się czujesz ? - ja pierdole ! ja to zawsze umiem wybrnąć !
-umm... dobrze..
-powiedz co się dzieje z Vanessą! - powiedział tak prosto z mostu, w sumie nie dziwie się mu.
-No więc tak.. Van nie mogła się pozbierać, przez to że zostaliście porwani . Zaczęła palić, ćpać, ciąć się, brać silne leki uspokajające. I jej stan zdrowia nie był za dobry, uciekła z domu cię szukać, znalezioną ją niedaleko lasu całą zimną i bladą.Potem zabrano ją do szpitala, tam zrobiono badania i okazało się  że ma jakiegoś guza, chcieli go usunąć operacyjnie, lecz ona nie chciała. Zwlekała z tym aż w końcu się doigrała.
-Czyli ona.... nie żyje ? - Zayn miał łzy w oczach, widać że go to boli.
-Nie, no co ty.
-To gdzie ona jest?
-Ona po tej operacji... - Zawahałam się czy na pewno mu powiedzieć, ale pomyślałam że musi znać prawdę, zasługuję na to.  - Ona jest w ciężkiej śpiączce.
-I jest w tym szpitalu ? - O nie, bałam sie tego pytania z jego strony.
-ttak - za jąkałam się niepewnie.
Popatrzyłam na Zayna a ten odkrył się z kołdry i zszedł z łóżka, założył kapcie i szedł w kierunku drzwi lecz powstrzymała  go pielegniarka która właśnie weszła aby podać mulatowi leki.
-A pan Malik gdzie się wybiera  ? -zapytała przesłodzonym głosem
-Nie pani sprawa - warkną po czym chciał ją wyminąć lecz ona staneła w drzwiach.
-A jednak moja- także odwarknęła.
-Ymm.. prosze pani bo tu coś przestało działać.- specialnie chciałam ją zagadać aby  dała wyść Zaynowi. Podeszła do mnie a ja szybko kiwnęłam Malikowi że ma iść, zrozumiał i szybko wyszedł a ja przez następne 10 minut tłumaczyłam co się zepsuło. ;D
Następnie poszłam do Lou.

***Oczami Zayna***

Pobiegłem szybko do recepcji i po tym jak dowiedziałem się w jakiej sali jest pobiegłem do windy, nie mogłem uwierzyć że wreszcie ją zobaczę ! Tak bardzo za nią tęskniłem.
Weszłem po cichu do sali.
Przeraziłem się, byłą taka blada i chuda! Jakby nie jadła 3 miesiące.
Położyłem obok niej delikatnie ręke, i zacząłem ją głaskać po policzku.
Po 2 godzinach siedzenia, maszyny strasznie zaczęły piszczeć wystraszyłem się.
Zaraz przybiegł lekarz z pomocnikami i zaczęli ją tym prądem, ej zaraz zaraz tego prądu używa się tylko gdy ktoś umiera.. O nie !
-Proszę opuścić salę ! - krzyknęła jedna z nich. Lecz ja dalej stałem jak kołek i patrzyłem. W końcu podeszła do mnie i mnie wyprowadziła. Patrzyłem przez szybę dopóki ta jędza nie zasłoniła jej. Ja ją tracę! Tracę moją Van.
-Ej stary co się stało?- Zapytał  Hazz idący w moją stronę.
-tracę ją ! Rozumiesz ? Jej życie jest na włosku ! - dałem łzom upust !















niedziela, 6 kwietnia 2014

Nowy blog o zwiastunach.

                                                Witajcie pyszczki <3

Chciałabym was zaprosić na mojego nowego bloga na  którym robię zwiastuny na blogi o One Direction.
Jeżeli ktoś ma bloga a brak zwiastuna, Zapraszam na  tego bloga :) [KLIK]


Przy okazji zobaczcie w zakładkę ''Zwiastun'' :)  Pojawił się tak długo oczekiwany zwiastun ^_^
Zajrzyjcie także w zakładkę ''Informowani'' :) i wpiszcie się a z każdym rozdziałem będę was informować !!

Mam nadzieję że czytacie ''info'' które znajduję się po prawej stronie bloga :) więc wydaję mi się że rozdział pojawi się trochę wcześniej niż tam napisałam :) <3


Proszę napiszcie swoje wrażenia po obejrzeniu zwiastuna :)


środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 17

                                 Rozdział 17
ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD TAM NA DOLE :)

**Oczami El**

To nie możliwe ! Każdy wie co się stało Van !
Dlaczego ona ?!                             
Ona powinna żyć !
Powinna cieszyć się życiem razem z Zaynem !
A zamiast tego to co?
Zapadła w śpiączkę...
I do tego taką przez którą ciężko się wybudzić!
Siedzę na tym jebanym korytarzu i płacze ! W sumie to nie tylko aj ale także jej rodzina i chłopaki !
-Jak się czujesz ? -zapytał Li sam wycierając oczy pełne łez.
-A jak mam się kurwa czuć ?
-nie wiem-odpowiedział cicho po czym wyciągnął jakieś kartki papieru wyrwane z zeszytu w kratkę.-Vanessa kazała wam przekazać.
-Jak to wam ?
-Napisała listy chyba pożegnalne i kazała mi że jak nie przeżyje to mam wam je daĆ.
-Przestań, Stop !!! -Zaczęłam krzyczeć na całe gardło ! - Ona żyję Liam Rozumiesz?
-proszę tej jest do ciebie a nasz wspólny otworzymy w domu.. - Podał mi kartkę i odszedł do Harrego i Nialla.
Otworzyłam kartkę i to co zobaczyłam bardziej się popłakałam ona wiedziała gdzie są i to ukrywała? Byłąm na nią bardzo zła, no ale..
Wybiegłam ze szpitala, słyszałam krzyki za mną więc zwolniłam i poczekałam na biegnących z tyłu chłopkaków.
-Gdzie ty biegniesz ? -odezwał sie Hazza.
-Wiem gdzie są chłopaki, a przynajmniej takie przeczucie .
-To biegnijmy na policję ! -Krzyknął Niall
-Niee!-zaprotestował Liam.
-Dlaczego ? -wreszcie łapiąc powietrze się odezwałam.
-Bo to logiczne że jak zobaczą policję to zwieją ?!
-To co sami damy rade? - Zapytał Haz.
-Pójdzie z nami ochroniarz Zayna (Tom) i Lou (Max).
-No to na co czekamy ? -Powiedział Niall.
Poszliśmy do domu i powiadomiliśmy ochroniarzy o ''misji'' jaką mamy zrobić.

***Oczami Liama***

Właśnie zamykałem drzwi od domu, jeszcze tego brakuje żeby nas ktoś okradł.
Siedzieliśmy w samochodzie Maxa ponieważ my nie znamy okolicy a oni Tom tak.
-No to jedźcie pod jakąś bibliotekę koło lasu, to jakaś opuszczona. -Kierowała ich El.
-ale tu są 3 takie biblioteki.
-O jezu ! Po co aż tyle ? -odezwał się Niall
-Bo ktoś w przeciwieństwie do ciebie czyta książki. -Zaśmiał sie Harry.
-Ale opuszczone ?
-widocznie. - odezwała się El, widocznie wkurzona już tą wymianą zdań chłopaków.
-Jesteśmy. - powiadomił nas Tom.
-Okej więc El tu zostaję. Hazza idzie ze mną. a Niall, Liam i Max razem. -zarządził Tom.
-O nie nie. - oho ! El już się nie spodobało.. - Nie zostaję tam może być mój chłopak a wy mi każecie zoostać?! Chyba was pojebało!
-Dobra Idziesz ze mną i z Hazzą ! - powiedział wkurzony Tom.
Weszliśmy było strasznie cicho. lecz.. na górze ktoś był ! słyszeliśmy szuranie !
Weszliśmy a tak jakiś staruszek zamiatał podłogę !
To chyba jakieś jaja.
-Huligani ! co wy tu robicie ? Wynocha ! Ta Biblioteka już dawno jest nieczynna ! A jak przyszliście zapalić narkotyki to zaraz zadzwonie na policję !
-Prosze się uspokoiĆ ~! -odezwał się Max -Jesteśmy z ochrony. - pokazał dokumenty. -Czy tu oprócz pana był lub jest ktoś jeszcze ?!
-Nie nie ! Ja mam tylko klucze do tego budynku. a teraz przepraszam musze skończyc sprzątać  bo za miesiąc sprzedaję ten o to budynek. -uśmiechną się i dalej zamiatał.
-nie traćmy czasu do samochodu wszyscy jedziemy do drugiej. - Pogonił nas Tom.
Podjechaliśmy pod jakąś naprawdę opuszczoną bibliotekę był ten budynek koloru peżowego a raczej gdzie nie gdzie bo większość to albo dziura w ścianach albo pozdrapywane.
Weszliśmy do środka. Na początku było cicho ale potem usłyszeliśmy krzyk Louisa.
-ałaaa- tak to był 100 % on !
-Li, idź zadzwoń na policję ! ale pamiętaj im powiedzieĆ że mają nie przyjeżdżać na sygnale.
-okej- odszepnąłem i wyszłem gdzieś dalej zeby mnie nikt nie zobaczył.

***oczami El***

Słyszałam go jak cierpiał !!! To był on !! już go chce przytulić!
Li poszedł zadzwonić na policję a my powoli schodzimy na dół słuchając o czym oni rozmawiają.
-Musimy ich jeszcze dziś zabić.! przecież kiedyś po nich przyjdą a do tego nie są już nam potrzebni. Słyszałem że Van zmarła.
-No i dobrze idź na górę po pistolety a ja tu poczekam.
-okej. Ej a Justin ! Które?
-Tam są tylko jedne debilu !
Aha czyli on ma na imie Justin !!! Ej ! ale Van mi mówiła że Justin to jej były chłopak który się na nią znęcał.
-Daj jeden - znów się odezwał
-Zabijmy pierwsze tego bruneta a potem weźmiemy mulata !
-Nieee !!! -krzyknełam ile tylko mogłam oni nie moga go zabic !
Max złapał mnie i zamkną mi buzię
Dopiero teraz zobaczyłam e idzie Li z policją !

***Oczami Louisa***

Nia mam juz siły ten tydzień to męki ! patrze na Zayna ale ten ma zamknięte oczy jedyne co to jego klatka opada i się podnosi.
-zabijemy ich dzisiaj...... - zamknąłem oczy i słuchałem.
--Zabijmy pierwsze tego bruneta a potem weźmiemy mulata !- słuchałem dalej.
Nagle usłyszałem krzyk El ! tak to ona ! Co ona tu robi ? Skąd wiedziała gdzie jestem ?!
-Jest tu ktoś ? -odezwał się Justin.
Cisza.... Nagle wpada policja z broniami, co tu się dzieje ? zbawienie !
-ręce do góry !!!
- odłóżcie te bronie bo inaczej strzele w mulata ! - dalej groził policji Justin.
-Nie, nie damy sieę na to nabrać twój kolega już jest złapany. Wiec teraz kolej na ciebie !!!
-Ha ha ha ha No chyba nie ! - nagle usłyszałem strzał spojrzałem w bok na Zayna i zobaczyłem go trzymającego sie za ramie. spojrzałem w drugi bok i zobaczyłem chłopaków i moją kochaną El. tak długo na nią czekałem!!!!
potem już sam nie pamiętam.
zasnąłem, chyba że umarłem.

***Oczami El***

Zobaczyłam na Lou i on miał zamknięte oczy, a byłam w takiej odległości że nie było widać czy jego klatka się podnosi we do niego podbiegłam nagle poczułam że ktoś mi coś przykłada do głowy.
Policja wykorzystała jego nie uwagę i go zapieła w kajdanki. na początku się wyrywał ale z czasem przestał. policja jeszcze popatrzyła czy nie kryją kogoś jeszcze w budynku i też go opuściła a ja z Li. pojechaliśmy karetką z Zaynem i Lou do szpitala.  A chłopaki z ochroniarzami do nas dojadą tylko pojechali po jakieś rzeczy dla Zayna i Louisa. Trzymałam za ręke Louisa i się uśmiechałam w końcu zauważyłam że on też się uśmiecha.
-Kocham cię - szepną pod nosem ale ja to usłyszałam! 
 -ja ciebie też.
Zauważyłam że Zayna noga zabandażowana więc ma mniej bólu.
-Hej - powiedział cicho
-Hej -odpowiedziałam szczęśliwa zapominając że mamy jeszcze jeden problem ''śpiączka''
-Dlaczego nie było z wami Vanessy? Czy już mnie nie chce ? - posmutniał
-nie no co ty!- oby dalej nie pytał ,proszę oby dalej nie pytał  !!
-A czemu nie ma jej teraz ? Gdzie ona jest ? - zapytał Zayn trochę smutny a troche wkurzony.
-No bo....