niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 50

                                                          Rozdział 50

Dziś James wychodzi ze szpitala.
Nie mogę się doczekać.
James jest śliczny.
Zawsze jak jestem w szpitalu nie mogę się na niego napatrzeć.
W te jego piękne oczka.
Ma je po Zaynie.
Piwne.
Są hipnotyzujące.
On cały hipnotyzuje.
Za parę minut jedziemy do szpitala po Jamesa.
W tej chwili siedzi mój tata i moja mama tam ponieważ my szykowaliśmy dla niego pokoik.
Jedziemy jeszcze po drodze aby jakiś obiad wziąć na wynos dla rodziców.
Niestety nie udało się.
Zadzwonił telefon.
-Halo.
-Van, skarbie. Musisz szybko przyjechać. James dostał jakiegoś ataku. Nie jest dobrze.
Zrobiło mi się duszno, słabo, źle.
-Zaraz będziemy.
Rozłączyłam się szybko.
-Zayn szybko. James ma jakiś atak.
Zobaczyłam jak w łazience szybko wyciera piankę po goleniu.
-Bierz buty założysz w samochodzie.
-okej- odpowiedziałam.
Byłam załamana, nie wiem już co robić.
Wszystko siada mi na psychikę.
On ma dopiero tydzień a musi tak się męczyć...
Właśnie Zayn odpalił samochód, i z piskiem opon udaliśmy się do szpitala.
-Oby nic mu się nie stało- Zaczęłam szlochać.
Zayn wyciągną rękę i położył ją na kolanie, zaczął delikatnie masować aby mnie uspokoić.
-Zayn, tym mnie nie uspokoisz.
-Kotek. -Zaczął powoli. -wszystko będzie dobrze.
-Mam nadzieję. -Wyszeptałam .
Gdy znaleźliśmy się koło szpitala wyskoczyłam z auta jak sparzona.
-Zaparkuj gdzieś samochód. -Krzyknęłam i leciałam nie uważając na ludzi.
Wleciałam od razu schodami na 3 piętro.
Tam gdzie leżał mój biedny synek.
-Gdzie on jest? - Wykrzyknęłam do taty?
-Przygotowują go do operacji.
-Ale jak to? -Wykrzyknęłam z nerwów.- Nie zgadzam się !
-Inaczej on umrze.
starała się uspokoić mnie mama.
-Nie ma nas tu tylko pare godzin a tu takie rzeczy się dzieją ?!!
-Uspokój się ! -powiedział tata tuląc mnie do siebie. -Operacja jest już zapłacona. Nie ma odwrotu. On jeszcze będzie  zdrowy Van ! Zrozum to !
-No dobrze. Operacja się odbędzie !
Zadecydowane.
Teraz albo nigdy.
Podobno James ma 50 % na przeżycie ale także 50 % na śmierć.
Znów siadłam w kącie i pozbywałam się wody z mojego organizmu, płacząc.

1 komentarz: